Kontakt z Wami to, coś co w tworzeniu bloga jest dla mnie najważniejsze. Nie wyobrażam sobie tworzyć tego miejsca dla samej siebie. Choć kocham pisać, to właśnie dzięki rozmowom z Wami potwierdzam sens pisania bloga, spędzania wolnych chwil przy komputerze i kolejnych pomysłach na projekty. Dziękuję Wam, że jesteście i odzywacie się po lekturze kolejnych materiałów ❤ Ostatnio, po wymianie mailowej z jedną z Czytelniczek i jej sugestii, stwierdziłam, że rzeczywiście świetnym pomysłem będzie pokazanie Wam niektórych rozmów, jakie rozgrywają się za kulisami bloga. Niektóre pytania moich Czytelników się powtarzają, inne są tak ciekawe, że aż szkoda byłoby je zostawić w czeluściach mojej skrzynki mailowej. Dziś zapraszam Was do lektury – pozmieniałam kilka drobiazgów, aby zapewnić anonimowość osobom, o których mowa.

 

Droga Edyto,

pracuję w poradni zdrowia psychicznego jako rejestratorka. Generalnie praca mi się podoba, bo pośrednio jakoś mogę pomagać innym ludziom i to daje mi satysfakcję. Jednak poniedziałki są naprawdę trudne, bo jestem tam od rana do wieczora, ale ten wczorajszy był szczególnie trudny za sprawą naszej szefowej. Jest ona kierownikiem naszej poradni, ma na swojej głowie wiele obowiązków. Szefowa jest kobietą bardzo wymagającą i właśnie wczoraj odczułam to na własnej skórze. Komunikacja między nią a rejestracją opiera się głownie na smsach. To w wiadomościach dostajemy różne wytyczne, wczoraj tych smsów było bardzo wiele i prawie wszystkie były bardzo krytyczne w stosunku do moich działań i bardzo to przeżywałam. Mimo tego wszystkiego starałam się tłumaczyć sobie, że te wszystkie moje myśli typu: nie nadajesz się do tej pracy, wszystko robisz źle, są irracjonalne. Nie chciałam czuć się źle, a także nie chciałam aby pacjenci oraz moi współpracownicy odczuli, że mam jakiś problem. Mimo to głowa z godziny na godzinę bolała mnie coraz bardziej, a gdy wieczorem przyjechał po mnie mój narzeczony czułam się smutna, byłam zrezygnowana, małomówna, bo totalnie mnie to wszystko zdołowało. Nie chciałam znowu pogrążać się w negatywnych myślach, a znowu to zrobiłam i przez to znowu byłam smutna. Chyba nie potrafię pogodzić się z tym, że nasza szefowa nie potrafi doceniać swoich pracowników, że mimo moich działań i starań wciąż jestem wystawiana na jej krytykę, atakujące smsy, czy krzywe spojrzenia. Boli mnie to tym bardziej, że jest to osoba, która powinna umieć rozmawiać z ludźmi. Mój narzeczony mówi, że za bardzo się w to wszystko zagłębiam, że powinnam robić swoje, oddzielać pracę od codziennego życia, ale to wciąż mi nie wychodzi. Jak to zmienić? Czy to w ogóle jest możliwe?
Pozdrawiam,
A

Chciałabym, abyś pomyślała o jednej bardzo ważnej rzeczy.
Czy masz wpływ na to, czy i jak Twoja szefowa docenia swoich pracowników?
Czy masz wpływa na to, w jaki sposób ona się z wami komunikuje?
Czy masz wpływ na to, czy ona potrafi zarządzać zespołem i budować klimat w pracy, który sprzyja pracy?

To jest bardzo ważne, bo często jest tak, że zadręczamy się czymś, na co kompletnie nie mamy wpływu. Ktoś jest bezczelny, ktoś inny negatywnie nastawiony. Ktoś plotkuje, ktoś opowiada mnóstwo bzdur, rozsiewa negatywną energię i sprawia, że ludzie przestają mieć ochotę do czegokolwiek. Ktoś inny krytykuje, nie zauważając swoich własnych niedociągnięć. Mamy mnóstwo takich osób w otoczeniu i tak naprawdę (może to i dobrze!) nie mamy najmniejszej opcji na to, aby zmienić to, jacy Ci ludzie są. Mamy jednak wpływ na siebie. Na to, jak odczytujemy to, co się dzieje. Na swoje nastawienie. Na to, czy skurczymy się w sobie czy wyprostujemy plecy i uśmiechniemy do tej osoby. Mamy wpływ na to, czy powalczymy ze swoimi przekonaniami na temat tego, co się dzieję, czy będziemy w nich tkwić.

Podejrzewam, że Twoja szefowa nie ma nawet świadomości tego, co robi źle. Jestem przekonana, że w jej odczuciu to jest właściwy styl zarządzania ludźmi – trzyma Was przecież w ryzach i daje znać o tym, jakie ma oczekiwania. Choć od osoby zarządzającej raczej się wymaga tego, aby umiała radzić sobie z ludźmi, często w ogóle tak nie jest. I prawdopodobnie jest tak, że cokolwiek byś zrobiła, jej komunikacja się nie zmieni.

Jak radzić sobie z nerwową szefową – oto kilka rzeczy, na które masz wpływ:

  • upewnij się, że w pracy skupiasz się na pracy – działaj, wykonuj swoje obowiązki, wykorzystuj swoje chwile przerwy na odetchnięcie i angażuj się w to, co robisz. To da Ci poczucie, że nie masz sobie nic do zarzucenia.
  • postaraj się budować ciepłe relacje ze współpracownikami, ale unikaj plotkowania i narzekania na szefową. To jest bardzo ważne. Im więcej negatywnych emocji z nas wychodzi, tym więcej później się generuje. Robi się z nich kocioł, z którego trudno jest się wydostać. Skup się na tym, aby ze swojej strony budować dobry, sprzyjający pracy klimat. Działasz tam, gdzie masz wpływ.
  • staraj się ustawiać granice – choć nie zmienisz stylu zarządzania, jaki przyjęła Twoja szefowa, nie możesz godzić się na agresywne zachowania.
  • pozwól sobie na negatywne emocje – zdziwiłabym się, gdybyś nie poczuła się źle po takim poniedziałku. Warto jednak zadbać o swój komfort psychiczny, odpocząć, poklepać samą siebie po ramieniu i powiedzieć: „Hej, to był trudny dzień, ale dałaś radę.”
  • dbaj o równowagę – gdy pojawia się w ciągu dnia stres, napij się wody, zrób kilka porządnych wdechów, wyprostuj plecy, a jeśli to możliwe, zrób sobie króciutki spacer, nawet do sali obok. Rozładuj to, co się dzieje. Nie zapominaj też o posiłkach – nie widzę powodu, aby dla pracy rujnować swoje zdrowie. Nie zawsze jest możliwa konfrontacja z szefową, ale zawsze jest możliwe szanowanie siebie. To daje przykład, pokazuje asertywność i kroczek po kroczku drąży skałę. Warto pamiętać o tym, że jeśli szefowa będzie wszystkich zaszczekiwać i w rezultacie wszyscy będą chodzić po biurze cicho jak myszki (bez jedzenia, picia, przerwy, bez słowa), NIC się nie zmieni. Zaznaczam jednak: nie zaczynasz tu wojny, po prostu wykonujesz swoją pracę, którą lubisz 🙂

 

 

 

Rozwój w sferze zawodowej to nie tylko stawianie celów, wzmacnianie swojej efektywności czy praca nad umiejętnościami sukcesu. To również stawianie czoła wyzwaniom – może właśnie takie sytuacje, jak ta przedstawiona w liście od mojej Czytelniczki to najlepsza szkoła? Jak praca nad rozwojem zawodowym wygląda u Ciebie? Na czym się skupiasz?

Dodaj komentarz