Kotor, Czarnogóra
Pamiętam ten pierwszy wieczór, kiedy po prostu przerwałam pracę, zrobiłam sobie kawę mrożoną (nie działa na mnie) i wyszłam na balkon. Usiadłam na małym, drewnianym krzesełku, zrobiłam głęboki wdech, wpuszczając sierpniowe powietrze do moich płuc i poczułam to. Ten moment, tę chwilę. Zatrzymałam się i zauważyłam, że jest sierpień, jest piękny wieczór, jestem ja, z pyszną kawą, ciszą wokół mnie. Wtedy pojawiła się wdzięczność i pojawił się też zachwyt.
Tym jest dla mnie uważność. Dla mnie niełatwa – bo wciąż biegnę, szukam, chcę działać i uwielbiam, gdy coś się dzieje. Uważność pozwala na zatrzymanie się i dostrzeżenie, że wszystko wokół ma sens.
Nie mam pojęcia, co Wy myślicie lub wiecie o treningach Mindfulness i tej całej uważności. Dziś chciałabym rozprawić się z trzema mitami, które w ostatnim czasie pojawiały się w czasie rozmów z moimi znajomymi. I był w gronie psycholog i nauczyciel, tłumacz i sprzedawca.
1. Trening uważności wymaga zmiany wiary. Buddyzm to mus.
Rzeczywiście, uważność jest tym, co ważne w buddyzmie. Nie oznacza to jednak, że korzystanie z niej musi od razu wiązać się z ingerencją w Twoją wiarę, jakakolwiek ona jest. Głównym celem mindfulness jest zwracanie uwagi na swoje myśli, skupianie się na chwili obecnej i akceptowanie tego, jak ta rzeczywistość wygląda. Wystarczy, że spojrzysz na porozrzucane zabawki dziecka. Możesz od razu zacząć narzekać, że znów masz coś do posprzątania lub… uśmiechniesz się do siebie i przypomnisz sobie, że masz dzieci, które są dla Ciebie tak bardzo ważne. To samo dotyczy pracy – zaczniesz szaleńczo robić listę rzeczy do wykonania lub zatrzymasz się, spojrzysz na swoje biurko, Twoje ulubione przedmioty i po prostu poczujesz, gdzie jesteś i co robisz. Tak, uważność to umiejętność dostrzegania tego, co dzieje się z Tobą i wokół Ciebie w tym momencie. Zwróć uwagę: to nie dotyka Twojej wiary, wręcz przeciwnie. Możesz dzięki uważności celebrować ją jeszcze lepiej.
Jak wygląda Twój moment?
2. Mindfulness to jeden z rodzajów relaksacji.
Bycie uważnym może właśnie z tym się kojarzyć – z odpoczynkiem. Relaksacja jest jednak tylko jednym z elementów mindfulness – podczas medytacji czy korzystania z technik radzenia sobie ze stresem stajesz się bardziej uważny, dostrzegasz tu i teraz, zauważasz, co dzieje się z Tobą i z Twoim ciałem. Całościowy trening uważności dotyczy jednak o wiele szerszego zakresu:
- uważność w czasie jedzenia – wyłączasz telefon, telewizor i inne rozpraszacze. Skupiasz się na każdym kęsie, czujesz smak potraw, delektujesz się nimi.
- uważność w czasie pracy – unikasz dystraktorów, zajmujesz się swoimi zadaniami na 100%.
- uważność w czasie budowania relacji – rozmawiasz, a nie przeglądasz facebooki na telefonie, nawiązujesz kontakt wzrokowy, aktywnie słuchasz (na przykład dopytujesz)
- uważność w czasie mówienia – dostrzegasz, w jaki sposób się komunikujesz, jakich słów używasz, jaki jest ton Twojego głosu, zauważasz, jakie gesty wykonujesz.
Zwróć uwagę: mindfulness opiera się na skupieniu.
3. Mindfulness to trening przeznaczony tylko dla dorosłych osób.
Nic bardziej mylnego. Dzieci i młodzież równie dobrze mogą zajmować się uważnością. Lub raczej: zajmują się nią w sposób zupełnie naturalny. Każdy z nas miał w życiu etap uważności – dostrzegaliśmy drobiazgi, zachwycaliśmy się rzeczami, które dziś nie zwróciłyby naszej uwagi, cieszyliśmy się chwilą, podskakując z nogi na nogę, tańcząc po pokoju z radości lub ściskając ze szczęścia każdego, kto akurat się nawinął. Jakimś cudem tracimy tę umiejętność w dorosłym życiu i podczas treningów uważności wracamy do tego, co potafiliśmy robić każdego dnia.
Ćwiczenie umiejętności uważnego doświadczania życia nie jest czymś łatwym dla mnie – muszę sobie o niej przypominać, czasem niemal zmuszać się do niej. Mam takie momenty w życiu, kiedy wpisuję sobie w kalendarz te chwile na uważność – traktuję te sesje mindfulness bardzo zadaniowo. To jak nawyk, który w moim przypadku błyskawicznie ulega zapomnieniu – przecież muszę znów biec, znów wracać do mojego kołowrotka, znów wskoczyć na karuzelę, która pędzi jak szalona.Są też takie chwile, które sprawiają, że wcale nie muszę sobie przypominać o uważności – po prostu ona jest. Kiedy jednak znajdę choć chwilę na intencjonalną uważność, uderza mnie jedna rzecz. Naprawdę jest dobrze. Naprawdę nie mam na co narzekać. Bez względu na to, jak wygląda moja aktualna sytuacja.
Zauważyłam, że jest kilka rzeczy, które pomagają mi w byciu tu i teraz:
- ocean, morze, drzewa, kwiaty, góry i natura sprawiają, że czuję, że żyję – wystarczy, że je widzę, słyszę lub czuję
- uwielbiam siedzieć nad brzegiem dzikiej wody i po prostu wdychać atmosferę, która się tam roztacza
- podoba mi się cisza, pewna surowość otaczających mnie przedmiotów, czas tylko dla siebie i możliwość prowadzenia bardzo zwykłego (nudnego?) życia – w takich momentach mam wrażenie, że jestem sobą najbardziej
- robienie zdjęć i uwiecznianie zwykłej codzienności