Pracoholik. Złe słowo, prawda? O nie, nie dotyczy ani Ciebie ani mnie. Pracoholik żyje w korporacji, nie wraca w normalnych godzinach do domu. W weekendy sprawdza maile, myślami jest w biurze i nie potrafi skupić się na czerpaniu z życia tego, co pozytywne. Ja też kiedyś miałam w głowie taką wizję pracoholika. Dodatkowo zakładałam, że taki człowiek z pewnością nie lubi swojej pracy, może nawet tak jej nie lubi, że przez pół dnia obija się, aby później w popłochu kończyć wyznaczone zadania.

Jest jeszcze drugi typ. Cichy pracoholik, który swoje uzależnienie od pracy chowa pod słowem pasja. O tak, takich ludzi mamy coraz więcej – uwielbiają to, czym się zajmują, czują satysfakcję i lubią spędzać czas nad kolejnymi projektami. Pracoholik 2.0 widzi wielką moc w tym, czym się zajmuje – wie, że przy odrobinie wysiłku zajdzie dalej, szybciej, zrobi coś o wiele lepiej. Drży z podniecenia na myśl o kolejnych godzinach w pracy.

Pracoholik 2.0 obiecuje sobie wiele rzeczy:

Dobra, ten tydzień będzie bardzo intensywny, a potem sobie to odbijemy.

Dzisiaj wieczorem muszę popracować, możemy pójść na randkę w przyszłym tygodniu. 

W czerwcu dam z siebie wszystko.

Kolejne miesiące mają być przełomowe, bardziej intensywne. Kolejne dni są przeżywane pod hasłem: tylko dzisiaj, jutro odpocznę. Pracoholik 2.0 nie pójdzie poćwiczyć, bo rujnuje to jego plan dnia. Nie poczyta czegoś lekkiego, bo w tym samym czasie mógłby popchnąć jakiś projekt do przodu lub zrobić coś na zaś. To, co jest jego wielką pasją niszczy go i po cichutku rozwala jego świat na kawałki. Obiad jedzony w biegu lub przy komputerze. Minimum snu. Brak ruchu. Ślęczenie przy ekranie w każdym możliwym momencie. Uzależnienie od smartfona, w którym są wszystkie informacje o jego pracy. Przemijające pory roku, niemal niezauważalne.

Widzisz w tym krótkim opisie choć kawałek siebie? Ja widzę bardzo wyraźnie – sama kilka razy wpadałam niemal w trans pracoholika2, z którego wybudzał mnie M. odsuwając mnie od tego, co w tej jednej chwili było dla mnie najważniejsze. Stół obstawiony kubkami z całego dnia, tona dokumentów i materiałów w mojej weekendowej torbie i laptop – w każdej części świata, w której byliśmy. Tak, najgorszy będzie chyba pracoholik pasjonata.

Jeśli dostrzegasz w tym, co napisałam choć kawałek siebie, sprawdź kilka znaków szczególnych pracoholika-pasjonata i zastanów się nad tym, które z nich dotyczą właśnie Ciebie. Zadbaj później o to, aby wytworzyć sobie tarczę ochronną i nie pozwolić na to, aby praca zawładnęła Twoim życiem.

Odsłuchaj podcast

Pracoholik-pasjonata najczęściej:

1) kocha swoje zajęcie, czeka na moment rozpoczęcia pracy i nie widzi problemu, aby zająć się nią o każdej porze dnia i nocy.

2) wozi pracę ze sobą wszędzie, gdzie się da. Jego podróżna lub weekendowa torba zawiera przede wszystkim rzeczy związane z pracą (tablet, komputer, laptop, aparat, dokumenty, książki, materiały)

3) jest skłonny poświęcać życie rodzinne i związek dla pasji, zakładając, że jeśli popracuje (tylko dzisiaj, tylko w tym tygodniu, tylko w tym miesiącu) intensywnie, zyska wiele, a relacje podbuduje później

4) jego dzienna lista zadań jest zbyt długa – rzadko się zdarza, aby udało mu się zrealizować cały plan. W rezultacie pracoholik nie odchodzi od realizowanego projektu nawet na chwilę (np. zjada obiad przy komputerze, rozmawia z bliskimi zza ekranu, wciskając im no, słucham cię przecież)

5) wykorzystuje każdy moment na realizowanie pasji-pracy (blogerzy terroryzują bliskich zdjęciami, uwieczniają absolutnie każdy moment życia, aby stworzyć materiał na bloga, rzadko decydując się na życie tu i teraz, bez aparatu, telefonu czy laptopa)

Myślę, że przykładów takich jak wyżej może być mnóstwo. Wokół siebie mam mnóstwo takich pracoholików2, którzy nigdy w życiu nie wpadną na pomysł, że oddają każdą część siebie i swojego życia pracy. Taki pasjonata wcale nie musi spędzać całego dnia przy biurku. Może chodzić na spotkania biznesowe od rana do późnego wieczora, robić sesję zdjęciową za sesją przez cały tydzień lub spędzać czas z dzieckiem w domu, pracując non stop (pobaw się, kochanie, mama popracuje). A może spróbujemy to troszeczkę odmienić? Odebrać pracy jej wielką moc?

1. Określaj późniejsze terminy

Większość pracoholików popełnia jeden podstawowy błąd poznawczy – zakładają, że w krótkim czasie są w stanie zrobić nieprawdopodobnie dużo rzeczy. Umawiają się zatem z innym ludźmi na maksymalnie krótkie terminy realizacji projektów, planują swoje kroki milowe tak, jakby ich doba trwała 48 godzin. Efekt jest oczywisty: stes, napięcie, a potem ślęczenie po nocach po to, aby zrealizować plan.

Racjonalne planowanie swojego dnia, tygodnia i miesiąca nie jest wcale takie proste. Przede wszystkim musimy poznać siebie, zauważyć to, jak długo pracujemy nad kolejnymi zadaniami. Konieczne jest również dawanie sobie przyzwolenia na gorsze dni (nie zawsze jesteśmy tak produktywni jak byśmy tego chcieli). Dziś zrób coś bardzo podstawowego: naucz się określać zawsze późniejszy termin – o jeden, dwa dni. Sprawdź, o ile efektywniej działasz, gdy Twój harmonogram daje szansę na czas dla bliskich czy spokojne wypicie kawy w środku dnia.

Przydatne: ustalenie dłuższego czasu realizacji zadań.

2. Ustal własne granice absolutne

Sama doskonale wiem, jak łatwo jest przesiedzieć całą noc nad pracą. Wiem też, jak łatwo sobie wytłumaczyć coś takiego – nic mi nie będzie, mam to z głowy, przecież 3 godziny snu mi wystarczyły, żyję. Niestety taki tryb życia – tryb życia dedykowany pracy jest niszczący i destukcyjny dla organizmu. Brak granic w pracy pomaga wielu chorobom! Jeśli zastanawiasz się, dlaczego znów złapałeś przeziębienie, czemu czujesz się wyczerpany przed wypiciem pierwszego kubka kawy – masz odpowiedź. Zmęczenie wynikające z przesady może wpędzić Cię w poważną chorobę.

Podstawowym działaniem musi być ustalenie granic, których nie przekroczysz. Twoim celem musi być wysypianie się – wypoczęty umysł działa idealnie, generuje mnóstwo pomysłów, wspiera kreatywność i pomaga w podejmowaniu dobrych życiowych decyzji. Wysypianie się oznacza minimum 6-7 godzin  na dobę, nie mniej. Nie pozwól sobie na to, aby Twoja praca sprawiała, że powolutku stajesz się wyczerpanym wrakiem człowieka.

Przydatne: ustalenie godziny snu (granica absolutna)

3. Ustal czas dla siebie

Pracoholicy pasjonaci mogą wyglądać na osoby, które dbają o siebie w 200%. Często jednak jest tak, że poza działaniami realizowanymi na potrzeby pracy, niewiele jest pomysłów na celebrowanie siebie poza nią. Takie osoby bardzo często zmagają się z chronicznym zmęczeniem czy spadkami odporności wynikającymi z braku snu, odpowiedniej diety i ruchu. Pracoholik pasjonat nie odwiedza lekarza, bo nie ma czasu, nie sprawia sobie przyjemności. Zapada się w świat tej jednej pasji, której po pewnym czasie ma już dość.

Chyba najgłupszą rzeczą byłoby odcinanie się od pasji, która jest naszą pracą. Coś takiego jest darem, trzeba zatem o to zadbać. Jednym ze sposobów jest odsuwanie pracy-pasji na bok codziennie, na dwie-trzy godziny. Czasem wystarczy godzina – czas tylko dla siebie. Umów się ze sobą, że codziennie spędzisz co najmniej 60 minut robiąc coś, co daje Ci szczęście i dobrą kondycję. Zrób sobie długą kąpiel, przygotuj mrożoną kawę i wypij ją na balkonie, poczytaj coś lub poćwicz. Czas dla siebie musi być częścią Twojego codziennego rytuału.

Przydatne: godzina dziennie tylko dla siebie.

4. Bądź jednozadaniowy

Według Barbary Killinger, większość pracoholików ma problem z utrzymywaniem uwagi na jednym zadaniu. Zamiast kończenia tego, czym się zajmują, przeskakują od jednego działania do drugiego. To tworzy nerwową atmosferę, obniża produktywność i sprawia, że zadania są realizowane w ślimaczym tempie.

Zadbaj zatem o to, aby skupiać się w jednej chwili na jednym zadaniu. Możesz wykorzystać do tego narzędzia, o których wspomniałam tutaj lub poszukać własnych sposobów na odcięcie się od rozpraszaczy. Jeśli potrzebujesz, wykorzystaj stoper, ustaw go na 15 minut i pracuj bez przerwy w tym czasie – przekonaj sam siebie, że jesteś w stanie skupić się na tym, co jest dla Ciebie ważne. Ogranicz również ze swojego pola widzenia jakiekolwiek dystraktory – zdjęcia, książki, notesy, telefon, stos rzeczy do przejrzenia – im mniej przedmiotów będzie wokół Ciebie tym lepiej.

Przydatne: metoda 15 minut.

5. W czasie pracy – pracuj

Wyobraź sobie pracoholika, który pracuje w domu. Dajmy mu dwie godziny na działanie w ciągu dnia. Jestem przekonana, że taki pracoholik w czasie pracy sprawdzi facebooka, wrzuci pranie do pralki, opublikuje coś na insta, odbierze telefon od znajomego i zrobić kilka innych rzeczy, które deorganizują mu pracę. Rzeczy, o których wspomniałam są tylko przykładami, wiesz o tym. Zwóć jednak uwagę na to, że pracoholik (i standardowy i pasjonata) lubi odcinać się od pracy. Uwielbia być zajęty, ale nie pracowity.

Bez względu na to czy pracujesz w biurze, w domu, w korporacji czy na kocyku w ogrodzie, skup się na tym, aby w jednej chwili zajmować się jedną sferą swojego życia. Nie nastawiaj prania, nie kupuj nic na allegro, nie trać czasu na facebooku. Jeśli wpadnie Ci do głowy coś, co musisz zrobić, zapisz to w notesie, który masz zawsze przy sobie. W pracy pracuj, pozbądź się tych zadań.

Przydatne: notes do zapisywania pomysłów.

6. Szukaj realnych kontaktów z ludźmi 

Jedną ze smutnych stron pracoholizmu jest wyizolowanie osoby, która skupia się tylko na pracy. Skupianie się na kontaktach online nie może być jedynym sposobem na kontakt z drugim człowiekiem. Człowiek, który wciąż pracuje nie jest w realnym związku z kimś, kto dzieli z nim dom, mieszkanie czy łóżko. Pracoholik jest obok, nie w relacji.

Nie zapominaj o sile prawdziwych kontaktów z ludźmi, nawet jeśli wydaje Ci się, że jeśli skupisz się na działaniu w tym tygodniu, wszystko odbijesz sobie w następnym. Nie zrobisz tego, wkręcisz się jeszcze bardziej. Zamiast wpadania w sidła obsesji, umawiaj się na regularne spotkania z różnymi osobami. Poznaj ludzi, których znasz online, pogłębiaj relacje, zapraszaj na tematyczne kolacje czy wyjedź gdzieś na jeden dzień. Bądź z innymi po to, aby potem dawać z siebie wszystko w pracy.

Pracohoikiem może być każdy, nawet mama, która spędza czas z dzieckiem na tyle intensywnie, że nie ma kiedy umyć włosów czy wypić ciepłej kawy. Pracoholikiem będzie bloger, fotograf, kucharz czy przedsiębiorca, który nigdy nie wychodzi (mentalnie) z biznesu. Szkoda trochę, bo życie to nie tylko jedna barwa.

Dziękuję za wysłuchanie kolejnego podcastu. Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie i komentarze. Dajcie koniecznie znać, co sądzicie! Zapraszam do subskrybcji mojego kanału na iTunes oraz Spotify. Dziękuję za wysłuchanie!

Komentarze

  1. Ostatnio czytałam, że nie sposób uzależnić się od czegoś, co nie sprawia frajdy. A pasjobiznes ją sprawia. Mam taką zasadę, że sen jest najważniejszy – tego nie zaniedbuję. Pracuję o różnych porach, a w ciągu dnia przywożę dzieci, jemy obiad, czasem siadam wieczorem do pracy, ale na ogół po 18 jest czas dla męża. W weekendy jestem zbyt zmęczona, by pracować (choć to kusi). Sama nie wiem, czy to jeszcze zaangażowanie, a może już nałóg. Fajnie byłoby przeczytać, czemu w niego wpadamy, co praca nam załatwia…

    1. Praca może nam załatwiać bardzo wiele, zazwyczaj nie ma jednego, gego samego powodu dla wszystkich, którzy uciekają w pracę.
      Ze spaniem to bardzo dobre posunięcie. Tak jak napisała Edyta, sen jest szalenie istotny. Ja napisałam o samym śnie szerzej, choć również w kontekście oracy tutaj: http://psychetee.pl/post/112532019432/praca-w-nocy-czy-to-ma-sens

      Edyto, mam nadzieję, że nie gniewasz się za wstawienie linka. Pomyślałam, że może być pomocny:)

  2. Zgadza się, odizolowanie to jedna z rzeczy z której często pracoholik w ogóle nie zdaje sobie sprawy. Najpierw znjomi dzwonią, dopraszają się o spotkanie a w oewnym momencie się poddają. Dopierompo czasie do pracoholika dociera, że stracił towarzystwo, przestał rozwijać się społecznie, a często równiej przestał uczestnuczyć w wydarzeniach związanych z kulturą, które dają człowiekowi bardzo dużo…
    Ponownie, dobry tekst:)

Dodaj komentarz