Przeprowadzki z dzieckiem można się bać. Szczególnie ze starszakiem, który zdążył już stworzyć przyjaźnie, przyzwyczaić się do swojego miejsca, do rytuałów i do życia w tym jedynym znanym mu domu.

Co najmniej kilka razy usłyszałam, że może jednak warto dziecko postawić przed faktami, udawać, że nic się dzieje, wrzucić w nową rzeczywistość i czekać aż dziecko się przyzwyczai. Jakoś się przyzwyczai. W końcu się przyzwyczai, a z czasem wszyscy zaczniemy zmagać się z trudnościami, które wynikają właśnie z takich działań. Dziecko, które nie jest przygotowywane do tak wielkiej zmiany w życiu staje nie tylko twarzą w twarz z wyzwaniem przeprowadzkowym. Musi dodatkowo zmagać się z tym, co dzieje się w jego wnętrzu:

  • z brakiem poczucia bezpieczeństwa – nieprzygotowane do przeprowadzki dziecko traci w jednej chwili wszystko – znane miejsce, przyjaciół, przyzwyczajenia, rytuały, swoje miejsce na ziemi. Nawet jeśli nowy dom będzie spełnieniem dziecięcych marzeń, nie będzie on źródłem szczęścia. Taka nagła przeprowadzka to utrata gruntu pod nogami, niepewność związana z przyszłością oraz brak poczucia, że można cokolwiek w życiu przewidzieć. Dzieci potrzebują stałości, a taka przeprowadzka jest dramatycznym doświadczeniem, które stałość w życiu będzie poddawać w wątpliwość
  • z tęsknotą – dziecko przyzwyczaja się do domu, codzienności w nim i tego, jak wygląda życia już od pierwszych chwil. Wokół tego wszystkiego tworzy siebie, doświadcza różnych rzeczy i się rozwija. Tęsknota za tym co było jest naturalną reakcją u każdego człowieka. Jeśli jednak nie przygotujemy się do niej, tęsknota może związać się z buntem, niechęcią do nowej rzeczywistości, z bólem, smutkiem i całym wachlarzem przykrych reakcji.
  • z żalem do rodziców – skąd ten żal, jeśli staramy się dbać o lepsze życie naszych dzieci? Żal wynika właśnie z tego, że dziecko nieprzygotowane do przeprowadzki może odbierać tę sytuację jako coś, co dzieje się z winy rodzica. To mama czy tata wrzuca dziecko w tę nieznaną sytuację. To oni nie zapewnili spokoju dziecku, to oni sprawili, że dziś pojawia się lęk i niepewność co do tego, co wydarzy się jutro.

Brak przygotowania do przeprowadzki to brak informacji, brak tworzenia bezpiecznej przestrzeni dla dziecka oraz brak szans na to, aby przewidywać kolejne wydarzenia. Efekty tego są przeróżne: od całej gamy negatywnych emocji po bardzo nieprzyjemne dla całej rodziny bunty. Problemy w przedszkolu czy szkole – kolejna sprawa. Trudności z przystosowaniem się – następna. A co jeśli poprzez te wszystkie przykre zachowania dziecko stara się uchronić siebie? A co jeżeli taka niespodziewana przeprowadzka tak zachwiała poczuciem bezpieczeństwa, że dziecko nie chce znów przyzwyczajać się do czegoś, co może z dnia na dzień stracić?

Wiecie, co ja wolę?

Radosne dzieci, które czekają na dzień przeprowadzki. Cieszą się na zmianę, która jest przed nimi. Spodziewają się tęsknoty, ale wiedzą, że to element zmiany. Wchodzą w nowe środowisko z otwartością, ciekawością i odwagą – nawet wtedy, gdy troszeczkę się wstydzą. Czekają na nowe przyjaźnie i kroczek po kroczku układają sobie swoją własną codzienność w nowym miejscu. Uczą się tego nowego miejsca – znajdują sobie nowe ulubione miejsce, wybierają ulubione miejsce przy stole, zapoznają się z widokami i wierzą w to, że to będzie piękna zmiana.

Nasza przeprowadzka

Troje dzieci – 5 miesięczna Olenka, 3,5 letni Maksymilian i 5,5 letnia Hana. Minął miesiąc od naszej przeprowadzki z Krakowa w Beskidy i z wielką radością przyznaję – nie mieliśmy ani jednego trudnego momentu w związku z tą naszą wielką zmianą. Błyskawiczna adaptacja w przedszkolu, radość z powodu każdej pogody jaka akurat jest za oknem i pełne nadziei spoglądanie w przyszłość. Od razu uprzedzam – wszystko to zostało wypracowane przez nas w ciągu ostatnich miesięcy. Dziś, po miesiącu zapraszam Was do rozmowy na temat tego, jak przygotować dziecko do przeprowadzki, co u nas zadziałało i co zrobić, aby wymarzone lub potrzebne zmiany rodziców były przydatne również dla dzieci.

1. Mnóstwo rozmów

Bez tego nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek zmiany w życiu. Czasem trzeba porozmawiać ze sobą, powiedzieć samemu sobie o swoich oczekiwaniach, potrzebach i pragnieniach związanych ze zmianami. Czasem też do rozmowy trzeba zaprosić osoby, z którymi wskakuje się na te nowe tory.

W przypadku dzieci ważne jest przyzwyczajanie ich do nadchodzących wydarzeniach. Rozmowy, które u nas były dotyczyły bardzo wielu spraw: nowego domu, tego, jak wyglądać będzie dom, jakie przedszkole, jakie panie w przedszkolu, jakie dzieci, czy zabierzemy psa, a co z zabawkami, czy możemy zabrać nasze rzeczy, a co z mebelkami, co z ukochaną przytulanką, czy będziemy jeszcze kiedyś w Krakowie, będę tęsknić za naszym domkiem, a co z moimi przyjaciółkami, co będziemy robić w nowym domu.

Rozmawialiśmy z dziećmi o naszych planach na poszczególnych etapach budowy, o tym, jak będzie wyglądać codzienność i jakie zmiany się pojawią od razu (np. to, że to ja będę ich podwozić do przedszkola a nie ich tata). Pokazywaliśmy zdjęcia, opisywaliśmy miejsca, mówiliśmy o swoich obawach (np. o tym, że oczywiście, że będziemy tęsknić za naszym mieszkaniem). Opisywaliśmy rytuały, nowe rzeczy, które chcemy zacząć robić (np. wędrówki po Gorcach). Tworzyliśmy całą wizję tego nowego życia, opowiadając przy okazji o tym, co sami czujemy. U mnie najczęściej omawianą emocją był sentyment do tego, co mieliśmy w Krakowie wymieszany z wielką ekscytacją związaną z tym, jak będziemy żyć w nowym miejscu. U Mirka na pierwszym planie był zachwyt górami i tym, że wraca do swojego miejsca na ziemi. Przeszliśmy setki rozmów, również na bardzo przyziemne tematy takie jak to, czy w lesie obok naszego domu mieszkają wilki.

Jak rozmawiać?

  • nie ma czegoś takiego jak nieważny temat – każda kwestia, o którą pyta dziecko jest istotna i wymaga wyjaśnienia, opisania i dołożenia do układanki, którą tworzy sobie dziecko.
  • czasem trzeba odpowiedzieć na to samo pytanie 25 razy – tak było u nas z wilkami. Hana, zafascynowana światem przyrody (z lekką obawą!), chciała upewnić się na 100%, że wilki nie odwiedzą nas któregoś popołudnia.
  • warto zarezerwować sobie czas na rozmowy o wszelkich wątpliwościach – u nas przez pewien czas były to wieczorne przytulasy na sofie. Zadawałam dzieciom po kolei przeróżne pytania dotyczące danego dnia, a na końcu chciałam dowiedzieć się, czy i oni mają jakieś pytania do mnie. Najbardziej wzruszającą chwilą była ta, w której Maksymilian położył się w ciągu dnia na sofie i zaczął opowiadać o tym, jak chciałby, żeby było w nowym domu – i to wtedy, gdy ja zajmowałam się kolacją.
  • tak naprawdę nie jest ważny wiek dziecka – co stoi na przeszkodzie, aby opowiadać maluszkowi o tym, co się wydarzy?

 

2. Pożegnanie z domem

Po czasie stwierdzam, że to była najlepsza rzecz, jaką mogliśmy zrobić w tym całym szaleństwie przeprowadzkowym. Nam dało to wrażenie, że zamykamy za sobą pewien rozdział w życiu. Wygląda na to, że dzieci miały dokładnie takie samo odczucie. Pożegnanie z domem może wywoływać mnóstwo emocji – u nas było dużo nostalgii i jedna trudna rozmowa o tym, jak wielka będzie tęsknota za tym, co w naszym mieszkanku przeżyliśmy. Były też łzy i uświadomienie sobie, że to właśnie ostatnie dni w tym łóżeczku, na tej sofie, w tej kuchni. Co wspaniałe, ograliśmy te łzy bardzo dobrze. Pozwoliliśmy im płynąć, a następnie je wytarliśmy. Tak, mama i tata też będą tęsknić za domem, bo zdarzyły się tu wspaniałe rzeczy. Przywieźliśmy Was tu ze szpitala, tu uczyliście się chodzić i biegać. Tu nabiliście pierwszego guza, zjedliście ulubione lody. Oglądaliśmy bajeczki, bawiliśmy się, gotowaliśmy i uczyliśmy się piec ciasto czekoladowe. 

Dziecko, które słyszy o sentymencie rodzica do miejsca, które ono samo darzy uczuciem, dowiaduje się, że jest to normalne. Czasem trzeba zapłakać i powiedzieć „żegnaj” w nadziei, że nowe miejsce okaże się domem na całe życie.

Nasze pożegnania wyglądały tak:

  • zrobiliśmy kilka pożegnań – zbliżając się do terminu przeprowadzki
  • pożegnanie ze światłem – zimne ognie, zachwyt tym blaskiem i słowo „żegnaj domku”
  • pożegnanie dobrym jedzeniem – kilka razy. Na pożegnanie piekliśmy ulubione ciasta dzieci, zrobiliśmy kolację pożegnalną i przygotowaliśmy mnóstwo pysznych rzeczy w te ostatnie dwa tygodnie (ważne: było to uświadomione dzieciom, że to z okazji pożegnania z domkiem). Oprócz tego my wybraliśmy się na pożegnalną kolację do jednej z naszych ulubionych krakowskich restauracji.
  • pożegnanie z rytuałami – lubimy wieczory filmowe czy spokojne oraz długie weekendowe śniadania. Zadbaliśmy zatem o to, aby te ostatnie miały tę przeprowadzkę w tle.
  • zdjęcia – mamy za sobą kilka sesji zdjęciowych w ulubionych miejscach dzieci

3. Pożegnanie z bliskimi

Jednym z najtrudniejszych aspektów przeprowadzki jest oczywiście pozostawienie za sobą przyjaciół. I choć to nie jest tak, że takie relacje się kończą, coś jednak się zmienia. My zostawiliśmy w Krakowie kolegów i koleżanki naszych dzieci oraz naszych przyjaciół. Już nie będzie tak, że wpadniemy po pracy do kogoś – teraz będzie trzeba zadbać o to, aby ktoś do nas przyjechał lub po prostu wybrać się do Krakowa w odwiedziny. Dlatego właśnie pożegnania z bliskimi są ważne – są bardzo jasnym komunikatem, że ci ludzie są i byli ważni oraz że chcemy utrzymywać kontakt.

U nas pożegnania z bliskimi wyglądały tak:

  • pożegnaliśmy się z dziećmi i paniami w przedszkolu – dzieci przyniosły w ostatni dzień słodycze dla kolegów, a dla Pań bukiety kwiatów. To uroczy gest, który pokazuje, że zależy nam na ludziach, którzy przez pewien czas byli tak istotną częścią naszego życia.
  • odwiedziliśmy przyjaciół i wybraliśmy się w odwiedziny do najlepszych kolegów i koleżanek dzieci – zapraszając oczywiście do nas, gdy już będziemy w nowym domu. Najbliższa wizyta już w niedzielę!
  • zaprosiliśmy do nas dzieci – chcieliśmy, aby ta chwila na wspólną zabawę była też elementem pożegnania

4. Poszukiwanie sposobów na powroty

Nie zawsze powroty są możliwe. Czasem zmieniamy swoje życie tak bardzo, że jesteśmy zmuszeni na rozstanie ze swoim miejscem na dłuższy czas. Jeśli jednak możliwe są odwiedziny w danym mieście czy miejscowości, czemu nie zadbać także o to. To zawsze już będzie częścią naszej historii.

My kochamy Kraków. To w Krakowie podjęliśmy najważniejsze decyzje w życiu. To w tym magicznym miejscu poznawaliśmy siebie, poznawaliśmy nasze dzieci i stawaliśmy się ludźmi, którymi jesteśmy teraz. Kraków ma w sobie jakąś magię, która jest trudna do opisania. Mam wrażenie, że bez względu na to, co wydarzy się w naszym życiu, Borek Fałęcki będzie zawsze miał w sobie kawałek domu, tak dobrze znanego. To nie wszystko – nadal w Krakowie mieści się nasza firma, którą rozwijamy z miesiąca na miesiąc i to z tym miastem wiążę mój osobisty rozwój zawodowy. Nasze dzieci też kochają Kraków i nie potrafię sobie wyobrazić, że spędzają te pierwsze lata życia gdziekolwiek indziej. Kraków tkwi w ich serduszkach i nadaje im bardzo ciekawy rytm.

Będziemy wracać. Na weekendy ze sztuką, bo muzea to coś, co uwielbiamy zwiedzać. Na ubóstwiane przez nas Wianki. Na nasze ulubione babeczki. Na leniwe spacery po rynku i poszukiwania pana z bańkami mydlanymi. Na wyprawy na Błonia. Na wielkie wydarzenia w Tauron Arenie. Na poznawanie nowych miejsc. Na spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi. Po wspomnienia 🙂

 

Zawsze powtarzam, że z każdej sytuacji w życiu można zrobić tragedię lub dobrą zabawę. My najczęściej wybieramy bal. Wspaniale się patrzy na to, gdy bal ten trwa dłużej niż się planowało!

 

Macie za sobą doświadczenia z przeprowadzką? Co u Was dobrze zadziałało? A może opiszecie coś, z czym było Wam najtrudniej? Podzielcie się w komentarzach – z niecierpliwością czekam na Wasze opowieści!

Komentarzy

  1. Wspaniały tekst. Jak dobrze, że na niego trafiłam…aż łzy popłynęły mi z oczu. To tekst o nas i naszych dzieciach. Przeprowadzka w perspektywie…i wielki lęk przed zostawieniem tego co jest tu i teraz. Dwie starsze córki powoli akceptują nadchodzącą znianę. To o nie najbardziej się martwiłam…A tu nagle, dziś moja czterolatka płacze, że nie chce nowego domu, że chce mieć tylko te ściany i tylko tę podłogę. Nie pociesza jej fakt, że zabierze tam wszystkie zabawki i meble:( Smutno mi bardzo…chciałabym usłyszeć coś innego. Myślałam, że będzie łatwiej…Jeszcze raz wielkie dzięki, za te piękne słowa. Dały mi nadzieję 🙂

    1. Ja niestety nie mam dobrych wspomnień co do przeprowadzki bo była nagła w sumie to raczej ucieczka do lepszego życia tylko że dzieci nie były na to to gotowe ja chyba też nie … jest mi ciężko nie radzę sobie z tęsknotą swoją i moich maluszków…A o powrocie raczej nie ma mowy😢

  2. Dziekuje za tekst, lzy zakrecily sie w oczach. Przede mna i nastoletnim synem przeprowadzka za tydzien. Do innego miasta, nowego mieszkania. Zrozumialam ze syn po swojemu musi pozegnac kolegow, nauczycieli i dom w ktorym dorastal. Nie bedzie latwo. Pozegnania zawsze sa trudne.

Dodaj komentarz