Żałoba to dom, który znika ilekroć ktoś zapuka do drzwi, dom, który wzlatuje w powietrze przy najlżejszym powiewie, który wkopuje się w ziemię, kiedy wszyscy śpią…

Jandy Nelson „Niebo jest wszędzie”

 

Są takie momenty w życiu, kiedy zmienia się dosłownie wszystko. Między jednym biciem serca a drugim świat staje na głowie. To ta chwila, kiedy uświadamiamy sobie, że nie ma szans na powrót do tego, co było. Moment, w którym ktoś wyrywa nam z rąk najciekawszą w świecie książkę i pali ją na stosie. Nigdy nie dowiemy się, jak mogłaby zakończyć się ta historia, co wydarzyłoby się dalej, jak wszystko mogłoby się potoczyć. Jedyne, co zostaje to popiół tej opowieści. Żałoba.

Zrozumieć żałobę

Czasem emocje obezwładniają. W najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa. Gdy towarzyszy nam smutek, cierpienie, ból, niechęć czy żałoba, tracimy grunt pod nogami. To, co trudne, nie jest mile widziane w życiu. Co to to nie! Czy znasz kogokolwiek, kto chce cierpieć, czuć się źle na tym świecie, chce być załamany, zdruzgotany i przytłoczony? Zdrowie psychiczne nie zakłada masochizmu.

Nic zatem dziwnego, że żałoba jest też czymś, co chcemy jak najszybciej usunąć ze swojego życia. Chcemy o tym zapomnieć, po cichu liczymy na to, że przyśnił nam się po prostu straszny sen, za chwilę wszystko wróci do normy. Zaklinamy rzeczywistość, pytamy „Dlaczego?!” choć tak naprawdę dobrze wiemy, że nigdy nie dostaniemy niektórych odpowiedzi. Żałoba, cierpienie emocjonalne, tęsknota za kimś, kto już nigdy nie wróci jest często widziana jako problem. Problem, z którym trzeba sobie poradzić. Problem, którego trzeba się pozbyć. Otrząsnąć się. Pogodzić. Nie dramatyzować. Czy jednak rzeczywiście żałoba jest problemem?

Oczywiście, że utrata boli. Boli wtedy, gdy odchodzi miłość życia, umiera bliska osoba, trzeba pożegnać się z marzeniem, zapomnieć o czymś ważnym. Kiedy dzieje się coś o takiej sile rażenia, musi się też coś wydarzyć w naszym wnętrzu. Tak przełomowe momenty w naszym życiu nie mogą minąć, niezauważone. Żałoba jest sposobem na radzenie sobie z utratą, a nie problemem. Żałoba jest rozwiązaniem.

Wyobraź sobie moment, w którym odchodzi bardzo bliska Ci osoba. Odchodzi ostatecznie, umiera i sam ten fakt wypala w Twoim wnętrzu dziurę. A teraz wyobraź sobie, że w ogóle nie przeżywasz tego wszystkiego. No dobra, ten ktoś umarł, ale w sumie każdy z nas umrze, wielkie rzeczy. Wracasz na drugi dzień do swojego życia, od czasu do czasu przywołasz jakieś wspomnienie i na tym kończy się cała historia. Jakie jest wytłumaczenie takiej reakcji?

Mam dwa.

Albo tak naprawdę nie zależało Ci na tym człowieku, albo przyjdzie moment, kiedy nieodżałowaną stratę nadrobisz z nawiązką.

Choć żałoba może różnie wyglądać u różnych osób, musi być przeżyta. Cały ten proces oczyszcza, pomaga w radzeniu sobie ze stratą, rozpala nadzieję, kończy tę całą historię w zdrowy sposób, pozwala pożegnać się z kimś ważnym, ubogaca, pozwala poznać się na nowo w zupełnie nowej sytuacji. Żałoba sprawia, że nowe doświadczenia życiowe i lekcje stają się częścią nas.

Czas leczy rany, ale co robić w tym czasie?

Jednym z najbardziej życzliwych komentarzy, które można usłyszeć w odpowiedzi na żałobę jest sakramentalne „Czas leczy rany”. Czy rzeczywiście? Czy naprawdę ta rana się zagoi? Kiedy? Skąd będę wiedzieć, że to już? Czy ja już jestem uleczona? Ile potrzebuję czasu? Czy jeśli zdarzyło się to szybciej, to znaczy, że jestem złym człowiekiem? Czy jeśli ten cały proces leczenia trwa dłużej to znaczy, że jestem nienormalna? Czy jeśli mam takie momenty, kiedy ból mnie rozdziera, to znaczy, że powinnam leczyć się czymś więcej niż czasem?

Takich pytań może być bardzo wiele. Sam fakt, że żyjemy w otoczeniu innych ludzi sprawia, że jakoś rysujemy w swojej głowie to, jak żałoba powinna wyglądać, a jak nie. Ludzie mają masę przeróżnych wizji tego, jak powinno być i często lubią częstować nas swoimi rewelacjami. Sama kiedyś usłyszałam, że w czasie ciąży nie powinnam płakać, mimo żałoby. Bo zaszkodzi to dziecku. Czyli duszenie emocji w sobie ma być tym dobrym rozwiązaniem? Żałoba to problem?

Dobrym przykładem tego, że nie ma jednego idealnego wzoru reagowania na stratę są historie, które śledziłam online. Jedna z moich ulubionych blogerek, Emily, straciła męża (zmagał się z wyniszczającą chorobą). Po trzech miesiącach od pogrzebu, wzięła ślub z przyjacielem z dzieciństwa. Krótko? Dla pewnych osób z pewnością, dla Emily to był wystarczający czas. Czy możemy to oceniać? Czy możemy w ogóle brać pod uwagę, że miłość do pierwszego męża była z tego powodu słabsza? Czy może oczekujemy, że do końca życia będzie żyć wspomnieniami?

Inna historia, która dla mnie jest niezwykłą inspiracją to historia Jacqui. Jej syn odszedł bardzo niespodziewanie, a jednym ze sposobów na radzenie sobie z tą stratą było pisanie o tej trudnej podroży na blogu. Teksty Jacqui rozdzierają serce, są wypełnione bólem, ale jednocześnie mają w sobie całe mnóstwo nadziei i wizji dobrej przyszłości. Wizji szczęścia – mimo koszmarnej straty cząstki siebie. Pojawiały się jednak pytania. Czy w ogóle wolno jej jeździć na przejażdżki rowerowe i uśmiechać się tak szybko po śmierci dziecka? Czy powinna o tym pisać? Czy to, że dwa lata później pojawiło się w jej życiu kolejne dziecko to nie jest sygnał, że coś jest nie tak z jej zdrowiem psychicznym?

Kiedy obserwujemy kogoś, kto przeżywa żałobę, nakładamy na niego wszelkie nasze wizje tego, jak ten stan powinien wyglądać. Oczekiwania społeczne są czymś, co określa nas jako ludzi w tej sytuacji. Nie powinno się tańczyć na weselu, uśmiechać, wybuchać radością, cieszyć życie, doceniać przyjemności, ubierać na kolorowo, wystawiać nosa za drzwi, chodzić do kina, spotykać się ze znajomymi. Żałoba powinna być problemem, dodatkowym uciemiężeniem, walką. Powinna być przeżywana w półmroku, ciemności i samotności – wtedy się liczy. Czy rzeczywiście?

Bez względu na to, kogo lub co tracimy i w jakim sensie (śmierć, rozstanie, pożegnanie z marzeniami, zakończenie jakiegoś etapu w życiu), powinniśmy przechodzić przez proces żałoby po swojemu. Wtedy to się liczy. Im więcej obwarowań społecznych na siebie nałożymy, tym mniej tak naprawdę zrobimy dobrego dla siebie. W żałobie nie ma mowy o tym, co wypada, co ludzie powiedzą, jak ktoś zareaguje lub co sobie pomyśli. Wszystkie te osoby, które coś mają do powiedzenia w temacie naszej żałoby, za 5 minut wrócą do swojego życia, włączą jakiś serial i pójdą spać. Będą sobie śnić swoje beztroskie sny lub będą zajmować swoimi problemami. To my pozostaniemy z ich wizjami naszego życia – troszkę bez sensu jest podporządkować tak ważną część nas czemuś, co powstało w głowie innych ludzi  i tak naprawdę średnio ich obchodzi. Skąd wiem, że średnio? Jeśli którąś z tych osób rzeczywiście obchodziłaby nasza sytuacja, chciałaby naszego dobra, a nie mówiłaby o tym, co wypada. To dwie różne kwestie.

Jeśli zatem czas leczy rany, pozwólmy sobie na przejście przez kolejne stadia żałoby tak, jak potrzebujemy. Szybciej lub krócej. Intensywniej lub mniej intensywnie. Bardzo publicznie lub jedynie w swoich czterech ścianach. Każda z tych wersji jest dobra – pod warunkiem, że jest nasza.

 

Stadia żałoby

Temat żałoby nie jest w psychologii niczym nadzwyczajnym. Czasem nawet wydaje mi się, że przeróżne rodzaje straty w życiu są tym, co kończy się u psychoterapeuty, psychologa czy coacha. Żałoba jest jednak czymś, o czym nieczęsto się rozmawia – lubimy raczej unikać tego tematu, czasem nawet unikać ludzi, którzy są w tak trudnej sytuacji. Jest to jednak coś mocno przepracowanego w psychologii – dziś chcę przedstawić Wam stadia żałoby opracowane przez Elisabeth Kübler-Ross. Absolutna, psychologiczna klasyka, którą warto znać. Z jednej strony może to pomóc w radzeniu sobie z własnymi tragediami. Z drugiej strony taka wiedza jest bardzo potrzebna wtedy, gdy chcemy kogoś wesprzeć. Nie musimy przecież od tych ludzi uciekać!

Zaprzeczenie i izolacja

Na tym etapie żałoby osoba (także człowiek, który dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory) nie wierzy w to, co się stało. Nie ma takiej opcji, aby ten człowiek mi umarł. Pojawia się szok, niedowierzanie, niezgoda. Ten etap jest bardzo potrzebny każdemu człowiekowi, nie można go negować czy się temu dziwić. Czy to w przypadku rozstania czy w chwili zetknięcia z czyimś odejściem, zmienia się w naszym życiu wszystko. Słońce nadal świeci, ludzie nadal robią zakupy i przechodzą przez przejścia dla pieszych, a tu zmieniło się moje życie na zawsze.

Ten etap jest czymś w rodzaju znaku stop – przez chwilę możesz nie wierzyć w to, co się stało, ale zbieraj siły do dalszej walki. Zaprzeczanie wygląda różnie – można szukać opinii innych ludzi („Czy on naprawdę mnie zostawił?!”), szukać eksperta od tematu (np. zmiana lekarza w czasie własnej lub cudzej choroby), poszukiwanie każdej możliwej opcji na odwrócenie sytuacji (wykupywanie przeróżnych magicznych specyfików, brak zgody na odłączenie kogoś bliskiego od aparatury podtrzymującej życie). To może polegać na zamykaniu się w sobie, unikaniu ludzi, denerwowaniu się na innych z powodu ich kondolencji.

Człowiek na tym etapie nie zgadza się z rzeczywistością, nie przyjmuje do wiadomości faktów i stara się zrobić cokolwiek, aby udowodnić światu, że to nie jest prawda.

Gniew

No właśnie. Dlaczego ja?! Dlaczego to nie ktoś inny jest ofiarą takich strasznych wydarzeń? Na świecie jest przecież mnóstwo ludzi, którzy zasłużyli na takie rzeczy – mnie to nie powinno spotykać!

Gniew jest równie naturalnym mechanizmem. Czasem dotyczy niesprawiedliwości świata, pretensji do Boga, przeznaczenia, czasem obraca się przeciwko osobie, która odeszła. Pojawia się magiczne pytanie „Dlaczego?” i często wiąże się z pretensjami, niezadowoleniem, agresją, niechęcią i brakiem zrozumienia dla rzeczywistości. Nie taka przecież była wizja tego życia, miało być inaczej! Na tym etapie żałoby pojawia się mnóstwo emocji, które muszą mieć to ujście – obrywa się najbliższym, obcym ludziom, pojawia się opryskliwość, niechęć i festiwal złości oraz niezadowolenia. To coś w rodzaju buntu – do tej osoby dociera już straszna informacja, ale nie ma na razie szans na pogodzenie się z tą sytuacją. Pojawia się mnóstwo lęku, niepewności i to okropne wrażenie, że teraz już wszystko się zmieniło na zawsze.

Targowanie się

Na tym etapie osoba w żałobie postanawia coś zrobić. Składa wiele obietnic – czasem komuś bliskiemu (np. byłemu małżonkowi obiecuje, że już się poprawi, że będzie dobra), Bogu (będzie się modlić, chodzić do kościoła, odda się pomocy charytatywnej, będzie dobrym człowiekiem, o nic już w życiu nie poprosi). Składa obietnice sobie – będzie lepszą mamą, żoną, kochanką, bratem, siostrą, pracownikiem (żałoba też może wiązać się z utratą pracy!). Zasada jest jedna: teraz ja zrobię wszystko, żeby tylko udało się odwrócić tę sytuację. Poprawię się, zasłużę na to, aby cofnąć czas, wyzdrowieć, być z kimś ważnym.

Depresja

W pewnym momencie do człowieka w żałobie zaczyna docierać, że niestety, ale rzeczywistość jest tak przykra, jak się tego obawiał. Nie ma pracy, nie ma tej osoby, nie ma marzenia, z kimś się trzeba pożegnać na zawsze, o czymś trzeba zapomnieć, trzeba też koniecznie na nowo ułożyć sobie życie. To bardzo ciężki moment – zetknięcie z prawdą i zrozumienie, że bez względu na to, co zrobimy, nic się nie zmieni. Rozpacz sprawia, że rozpadamy się na drobne kawałeczki. Wszystko przestaje mieć sens i co najgorsze – w ogóle nie można dostrzec jakichkolwiek szans na szczęśliwą przyszłość. Rozstanie z ukochaną osobą (zerwanie związku) może wiązać się z absolutnym przekonaniem, że nigdy nie pokochamy kogoś innego. Widmo śmierci po odejściu kogoś bliskiego może być jedynym, co dostrzegamy w przeszłości.

Na tym etapie żałoby pojawia się oczywiście mnóstwo bardzo trudnych emocji, czarnych wizji przyszłości, ale też zdarzają się myśli samobójcze i niekiedy też próby samobójcze. Osoba wycofuje się z relacji, może mieć problem z apetytem lub wręcz przeciwnie. Bardzo często tacy ludzie przesypiają mnóstwo godzin w ciągu doby – to mechanizm obronny całego organizmu. W grę może wchodzić poczucie winy, poczucie niesprawiedliwości, żal. I znów – to potrzebny etap, który wymaga przede wszystkim wyrażenia (np. w czasie ciepłej rozmowy z kimś bliskim, podczas sesji w grupie wsparcia). Czasem etap depresji wymaga jedynie bliskości kogoś, kto będzie po prostu obecny.

Akceptacja

Można powiedzieć, że to wyczekiwany moment żałoby, w której cierpiąca osoba godzi się z losem i rozumie, że nic nie zmieni. Czasem zaczyna dostrzegać maleńkie błyski nadziei, a czasem po prostu przestaje się buntować i walczyć z rzeczywistością. Znika depresja, smutek i poczucie beznadziei, mogą pojawiać się plany na przyszłość i poszukiwanie wizji na to, co dalej.

Etap akceptacji nie jest czymś, co przydarza się każdemu człowiekowi w żałobie. Są osoby, które z procesu żałoby nie wychodzą przez całe życie, wracają do jej etapów lub pozostają na jakimś szczególnym (np. tata, który przez wiele lat nie dopuszcza do świadomości, że jego dziecko urodziło się z Zespołem Downa – tutaj też mamy stadia żałoby). Na etapie akceptacji mamy dużo świadomości i rozumienia tego, co się stało. Nie jest to jeszcze moment szczęścia i radości życia – to raczej coś w rodzaju wstępu, nadziei na to, że może być całkiem dobrze.

O czym warto pamiętać na każdym etapie żałoby

Jeśli strata jest czymś, co przytrafiło się właśnie Tobie, pozwól sobie na rzeczywiste przeżycie procesu żałoby. To coś bardzo ważnego – bez przeżycia tego, co ciężkie, wymagające i bolesne, nie ruszysz z miejsca i nie zadbasz o to, co jest jednak piękne w Twoim życiu. Na każdym etapie, na jakim się znajdujesz, weź pod uwagę kilka rzeczy:

  • szukaj sposobów nie na zapomnienie o tym, że boli, że coś się skończyło, że ktoś odszedł. Zadbaj raczej o to, aby lepiej radzić sobie ze zmienioną rzeczywistością. Dbaj o swój własny komfort – jeśli ktoś sprawia Ci dodatkowy ból lub jest przyczyną dyskomfortu, nie spotykaj się z tą osobą. Jeśli pomaga Ci sprzątanie domu, sprzątaj. Bądź swoim najlepszym przyjacielem i dbaj o siebie – fizycznie, mentalnie, duchowo.

 

  • w żałobie nie chodzi o szukanie rozwiązania problemu, bo żałoba nie jest problemem. To raczej proces przystosowania się do nowego układu w życiu, nowej sytuacji. Nastaw się raczej na szukanie wsparcia emocjonalnego, osób, z którymi porozmawiasz lub pomilczysz. Znajdź czas na napisanie kilku słów o tym, co przeżywasz, powspominaj, bądź przez pewien czas w tym doświadczeniu. W czasie żałoby żegnamy się z tym, co było – bez tego etapu nigdy nie pogodzimy się ze stratą.

 

  • etapy żałoby mogą się ze sobą przeplatać, wracać – model, który przedstawiłam wyżej jest bardzo popularny, ale tak naprawdę wszystko zależy od każdego z nas.

 

  • żałoba jest odpowiedzią na miłość i cierpienie w związku z zakończeniem tej miłości – to część życia, która jest w to życie po prostu wpisana. Każdy z nas prędzej czy później (i często wielokrotnie) zetknie się z nią. Zwróć jednak uwagę na to, że to od Ciebie zależy na ile wpiszesz się w społeczne oczekiwania związane z żałobą – szukaj swojego sposobu na jej okazywanie.

 

  • jeśli ktoś z Twojego otoczenia przeżywa żałobę, nie obawiaj się rozmowy na ten temat, nie udawaj, że nie ma tematu. Niestety bardzo często unikamy rozmów o zmarłych (czy o innych stratach) z ich najbliższymi osobami z obawy. Boimy się, że może ich zranimy, przywołamy wspomnienia. Nic bardziej błędnego. Osoba w żałobie jest w żałobie. Oznacza to, że to nie Ty jej przypominasz o jej tragedii, ona jest w niej. Ty za to możesz dać jej odrobinę komfortu dzięki rozmowie. Nie jest już wtedy sama.

 

  • osoba w żałobie może zapominać o zaspokajaniu swoich podstawowych potrzeb – jeśli masz kogoś takiego w otoczeniu, przygotuj dla niej coś pysznego do jedzenia i po prostu jej podrzuć. Drobne gesty są tym, co najbardziej dodaje otuchy.

 

Postaw na ćwiczenie

Jednym ze sposobów na walkę z tymi najtrudniejszymi emocjami, jest wejście w nie i ich analiza. Poniżej przygotowałam zestaw pytań, na które warto sobie odpowiedzieć w takim momencie. Przelanie myśli na papier ma cudowne lecznicze działanie – konfrontujemy się z tym, co się dzieje, uświadamiamy sobie swoje emocje i w rezultacie mamy szansę na radzenie sobie z nimi. Bardzo zachęcam do zrobienia sobie takiego ćwiczenia – nawet kilka razy w pewnych odstępach czasu.

 

Opisz, czego dotyczy żałoba? Dlaczego cierpisz?

Jakie jest Twoje najwspanialsze wspomnienie?

Kto Cię wspiera w tym trudnym czasie?

Kiedy jesteś sam, co robisz, aby poradzić sobie z cierpieniem? Co pomaga a co szkodzi?

Co jest najtrudniejszym momentem dnia?

Książki, po które warto sięgnąć

Czasem zetknięcie się z kryzysem lub wielką tragedią w życiu wymaga rozmów ze specjalistą – do tego zawsze mocno będę zachęcać. Podoba mi się zdanie, że obcy jest zwierciadłem prawdy. Warto w tych trudniejszych chwilach przejrzeć się w takim lustrze, porozmawiać o tym, co boli, opowiedzieć o swoich problemach, lękach, niepewności. Jest to ważne przede wszystkim wtedy, gdy mamy wrażenie, że nie radzimy sobie z tym, co się stało. Czasem żałoba rozkłada nas na części pierwsze, z których bardzo trudno ułożyć coś nowego.

Część osób nie będzie mieć jednak potrzeby pracy z psychologiem – i to też jest dobre rozwiązanie. Nawet jeśli ból jest obezwładniający, niektórzy z nas czują, że są w stanie przez to wszystko przejść. Nie każda żałoba wymaga pracy ze specjalistą. Warto jednak wspomóc się w tym całym procesie na przykład książką. Poniżej przedstawiam kilka propozycji, które mogą zdać egzamin w czasie żałoby. Wybrałam książki, które wesprą rodziców, znajdziecie w tym zbiorze też notes na czas kryzysu, coś filozoficznego i oczywiście psychologię. Książka bywa najlepszym terapeutą, trzeba jej tylko na to pozwolić.

 

1/2/3/4/5/6/7/8/9

 

Radzenie sobie z żałobą wymaga wysiłku i wcale nie jest łatwe. Jeśli masz ochotę podzielić się z nami swoją historią, zrób to proszę. Każda inna osoba, która jest w podobnej sytuacji, dowie się, że nie jest sama.

Komentarzy

  1. Ahhh, Kochana. Jak Ty pięknie o tym piszesz… tak! pięknie, serce mi pęka, ale niewątpliwie znalazłaś najlepsze słowa jakie mogłaś żeby opisać ten problem. Sama zmagałam się z żałobą po dziadku 5 lat temu i dalej ciężko mi o nim myśleć 🙁

  2. Żałoba jest odpowiedzią na miłość i cierpienie w związku z zakończeniem tej miłości – to część życia, która jest w to życie po prostu wpisana. Dla mnie to właśnie było najtrudniejsze w jej przeżywaniu. Co zrobić z pokładami miłości do tej osoby.. Dziękuję Ci za ten artykuł 🙂

  3. Dzięki Edytko, ten artykuł jest świetnie napisany! Przez ostatnie kilka miesięcy miałam trudny okres, odszedł mój dobry kolega (miał 45 lat) oraz moja Babcia i niestety nie do końca umiałam sobie poradzić z tą stratą. Nałożyło się na to jeszcze kilka innych prywatnych spraw i było mi jakoś tak ciężko na sercu. Jednak co raz bardziej myślę pozytywnie i staram się doceniać, to co mam… Pozdrawiam cieplutko 🙂

  4. Świetny artykuł, bardzo pomocny. Radzenie z żałoba jest sprawą indywidualną i każdy inaczej ją przechodzi. Ja po starcie męża poradziłam sobie na szczęście bez pomocy psychologa. Pomogła mi rodzina i pracownicy zakładu pogrzebowego LETE. Ich wsparcie i rozmowa bardzo podniosły mnie na duchu.

  5. Bardzo dziękuję za ten artykuł. Z pewnością pomoże mi , przejść przez ten trudny dla mnie czas żałoby. 4 miesiace minęły jak zmarł mój mąż. Jest to najtrudnieszy etap mojego życia.

Dodaj komentarz