Wyobrażam sobie taki scenariusz: prowadzę moje warsztaty psychologiczne częściej. Zamiast trzech wyjątkowych weekendów w kameralnym gronie kobiet, mam w kalendarzu ich dwa razy więcej. Taki rok byłby dla mnie prezentem. Kiedy wracałam do domu w minioną niedzielę, poczułam nie tylko wdzięczność, ale pewność, że naładowałam się energią na długi czas. Chyba właśnie tak robią nam głębokie, szczere, mocne i długie rozmowy, na które przychodzi właściwy moment. Za mną kolejne Warsztaty Psychologiczne i pomyślałam dzisiaj, że koniecznie muszę tutaj zostawić ślad po tym, co się wydarzyło.
Jak wyglądają takie warsztaty?
- jemy mnóstwo pysznego jedzenia
- zwykle jest część artystyczna, podczas której zajmujemy ręce, wszystko możemy, nic nie musimy
- jest mnóstwo śmiechu, który przeplatany jest ważnymi historiami
- pojawiają się łzy, które nigdy nie są zignorowane
- postanowiłam, że to kameralne spotkanie, co oznacza, że nikt nam nie przeszkadza
- i w związku z tym myję kubki i zapraszam do stołu 🙂
- jest intensywnie, ale staramy się dbać o to, aby sen każdej z nas był odpowiednio długi
- szukamy odpowiedzi na ważne pytania, podążamy za programem warsztatowym, ale wszystko odbywa się w kojącej i spokojnej atmosferze
Moje warsztaty tworzyłam tak, aby moje uczestniczki czuły, że to czas dla nich. Kiedy zastanawiałam się po raz pierwszy nad tym, jak miałby wyglądać taki weekend, myślałam o tym, co mnie dałoby poczucie, że jestem w bezpiecznym miejscu. Co sprawiłoby, że poczułabym się zaopiekowana? Okazuje się, że intuicja mnie nie zawiodła, bo uczestniczki Warsztatów Psychologicznych Wędrówka, wróciły do domu w bardzo dobrych nastrojach – mimo trudnych tematów.
Zostawiam zatem kilka zdjęć i krótkie nagranie, które umieściłam na moim profilu na instagramie. Jak widzisz, nie ma tam twarzy moich uczestniczek – to znów realizacja tego, jak ja lubię brać w szkoleniach i warsztatach. Na własnych warunkach.
I zostawiam informację: zwolniło się ostatnie miejsce na wrześniowe warsztaty psychologiczne!