Nasłuchałam się. Poznałam fakty. Dowiedziałam się prawdy. Znalazłam odpowiedzi, których nigdy nie szukałam. Zanim na świecie pojawiło się moje pierwsze dziecko, skonfrontowałam się z całą masą zakazów, nakazów, obowiązków i prawd absolutnych dotyczących tego, jak wygląda życie rodzica. A właściwie jak wygląda rodzina bez chaosu?

Jaka powinnam być? Wiem, że powinnam narzekać, ale na co najczęściej? Jak powinnam wyglądać, czego już nie powinnam robić? Jakie metody powinnam stosować, a o czym powinnam zapomnieć dla własnego dobra? Znasz te wszystkie przepowiednie? „Teraz to już się dowiesz jak to jest?”

Dziś, lata później, widzę coś niezwykłego. Macierzyństwo nie musi być ograniczeniem życia, pasji, rozwoju zawodowego czy miłości własnej. Macierzyństwo jest raczej niezwykłą szansą na spojrzenie na swoje przyzwyczajenia, nawyki, zachowania i przekonania. Czasem taka chwila refleksji będzie wymagać działania. Czasem będzie trzeba nauczyć się nowych rzeczy, poznać samego siebie lepiej i spojrzeć na swoje życie z nowej perspektywy. I czasem, oczywiście, trzeba będzie zrezygnować z jakichś działań.

Dziś zapraszam Was do rozmowy o tym, co warto ograniczyć w życiu, gdy mamy dzieci. A może nie tylko wtedy?

Rodzina bez chaosu | tego nie rób!

1. Nie krzycz

Krzyk często pojawia się w momentach bezsilności – gdy dziecko po raz dziesiąty ignoruje Twoje prośby, gdy jesteś zmęczona, sfrustrowana, przytłoczona obowiązkami. Wydaje się wtedy najprostszą, najgłośniejszą formą „przebicia się” przez chaos codzienności. Ale niestety – nie jest ani skuteczna, ani zdrowa.

Dziecko, które słyszy krzyk, nie uczy się co zrobić, by było lepiej – ono uczy się jedynie, że musi unikać Twojego gniewu. Czuje lęk, wstyd, poczucie winy, a nie zrozumienie. Taki sposób komunikacji sprawia, że relacja opiera się na strachu, a nie zaufaniu. A przecież to nie strach buduje więź – tylko bliskość i poczucie bezpieczeństwa.

Dzieci nie potrzebują rodzica, który zawsze ma rację. Potrzebują rodzica, który potrafi powiedzieć: „Przepraszam, podniosłam głos – jestem zmęczona, ale to nie Twoja wina.” To nie osłabia Twojego autorytetu. To uczy empatii, autorefleksji i odpowiedzialności za emocje – czyli dokładnie tego, czego oczekujesz od swojego dziecka.

Zamiast krzyku, spróbuj:

  • mówić ciszej, niż zwykle – dzieci naturalnie skupiają się wtedy bardziej;
  • usiąść na wysokości wzroku dziecka i nawiązać kontakt wzrokowy;
  • nazwać emocję: „Jestem zła, bo czuję się niewysłuchana”;
  • wyjść na chwilę z pokoju i wrócić, gdy poczujesz większy spokój.

To trudne – ale wykonalne. I zmienia wszystko. Z czasem nie tylko dzieci przestają krzyczeć – Ty też.

Krzyk ma zerowy wpływ na to, jak długofalowo zachowywać się będzie Twoje dziecko. Nawet jeśli wydaje Ci się, że osiągasz pożądany efekt (bo Twoje dziecko Cię słucha lub wreszcie zwróciło uwagę na Twoje słowa), stoisz w miejscu. Nie przekazujesz dziecku żadnej wartościowej informacji – wrzeszczysz o swoim gniewie, bezsilności i braku pomysłu na rozmowę. Dziecko nie uczy się tego, co zrobić w różnych sytuacjach. Krzycząc traktujesz go jak małego dorosłego, który powinien wiedzieć, jak należy się zachować. 

2. Nie stosuj pogróżek

Obiecywanie kar i konsekwencji to coś, co jest niemal wpisane w macierzyństwo. Łatwo jest zagrozić niespełnieniem dziecięcego pragnienia. A nuż okaże się, że tym razem to zadziała na dziecko i uzyskasz to, czego chciałaś. 

Zwróć jednak uwagę na to, że pogróżki są formą szantażu emocjonalnego. Jeśli w Waszych rozmowach pojawiają się groźby (małe i duże), wygląda to tak, jakbyś szukała słabego punktu w dziecku i wykorzystywała go do osiągnięcia własnego celu. Pogróżki – szczególnie te, których nie spełnisz – wpływają też na Twój obraz w oczach dziecka. „Bo nie pójdziemy na basen!”, „Bo nie pojedziesz do babci”, „Bo nie kupię ci lizaka?” Co myśli dziecko, gdy słyszy wciąż tę samą starą śpiewkę? Co myśli, jeśli ma świadomość, że to są puste słowa, a Ty w końcu zrobisz to, o czym mówisz?

3. Nie podkopuj autorytetu partnera

Dogadajcie się, jakie zasady wychowywania stosujecie, ale nie omawiajcie ich w obecności dziecka – wprowadza to jedynie niepotrzebny chaos. Konflikt z dzieckiem, trudna sytuacja, wymagające chwile podczas porannego pośpiechu to nie jest czas na dyskusję o tym, czy dana osoba ma rację czy nie. Pamiętaj o tym, że dziecko uczy się tego, jak się zachowywać, jak reagować, co jest dobre a co złe. Konflikty rodziców, kłótnie na temat tego, kto ma rację sprawiają, że dziecko już nie wie, co ma robić.

5. Nie przekupuj

  • Jeśli zjesz ładnie obiad, dostaniesz pieniążka.
  • Jeśli będziesz grzeczny w samochodzie, kupię ci lody.

Oto przekupywanie, czyli uczenie dzieci, że za określone, „grzeczne” zachowanie należy się nagroda. I oczywiście – za pierwszym razem przekupywanie może zadziałać. Z czasem jednak Twoje dziecko nauczy się, że warto Cię słuchać, gdy to jest opłacalne. Warto zachowywać się grzecznie tylko wtedy, gdy za rogiem czeka prezent.

6. Nie porównuj

Pokazywanie, że ktoś inny jest lepszy to żadna metoda wychowawcza. To żadna motywacja i żaden sposób na kształtowanie dobrych przekonań dziecka. Porównywanie rodzeństwa sprawia, że tworzy się między maluchami niezdrowa rywalizacja o względy rodzica. Pojawia się skarżenie i szukanie błędów w drugim człowieku. Wyobrażam sobie, że takie dziecko czyha na potknięcie rodzeństwa, a gdy je dostrzeże i doniesie mamie, zdobywa punkty. Jest lepsze.

Jeśli porównujesz swoje dziecko do jego koleżanek i kolegów pokazujesz mu jego miejsce w społeczeństwie. Nie dorówna tej drugiej osobie, nie będzie lepsze, nie zasłuży na pochwałę. To ma ogromny wpływ na jego pewność siebie i samoocenę.

7. Daj sobie spokój z klapsami

Kiedy mówimy o wychowaniu bez klapsów, nie chodzi tylko o zakaz fizycznego karania dzieci. To przede wszystkim zmiana całego podejścia do rozwiązywania trudnych sytuacji i konfliktów. Klaps może wydawać się szybkim sposobem na zatrzymanie niewłaściwego zachowania, ale jego skutki są o wiele poważniejsze, niż się wydaje.

Przemoc fizyczna – nawet ta teoretycznie „niewielka”, jak klaps – wysyła dziecku sprzeczny komunikat: z jednej strony uczysz, że nie wolno bić innych, a z drugiej – pokazujesz, że uderzenie jest akceptowalnym sposobem radzenia sobie z problemami. To jakby mówić: „Przemoc jest zła, ale czasem jest dozwolona”. Takie przesłanie prowadzi do niepewności, lęku i dezorientacji.

Dziecko, które doświadcza klapsów, może:

  • czuć się mniej kochane i bezpieczne,
  • nauczyć się reagować agresją w trudnych sytuacjach,
  • mieć niższą samoocenę i większą skłonność do buntu,
  • w przyszłości trudniej radzić sobie z emocjami i konfliktami.

Ponadto badania naukowe konsekwentnie pokazują, że klapsy nie poprawiają zachowania dziecka na dłuższą metę. Mogą jedynie wywołać chwilowy efekt (powiązany tak naprawdę z dużym lękiem), ale nie uczą, co jest dobre, a co złe. Nie zastępują rozmowy, tłumaczenia ani pokazywania wzorców.

Jeśli czujesz, że jesteś na skraju nerwów i pojawia się pokusa użycia klapsa – zatrzymaj się na chwilę. Weź głęboki oddech, policz do dziesięciu, wyjdź z pokoju, porozmawiaj z partnerem albo nawet zaufanym przyjacielem. Zadbaj o siebie, by mieć więcej cierpliwości dla dziecka.

Wychowanie bez przemocy to nie jest rezygnacja z dyscypliny. To znalezienie lepszych, pełnych szacunku sposobów na pokazanie dziecku granic i uczenie odpowiedzialności. To droga do budowania trwałej relacji opartej na zaufaniu i miłości – nie na strachu.

Czy można jakkolwiek przekonać dziecko KLAPSEM, że nie wolno bić innych? Uderzenia nie uczą, jak się dobrze zachowywać. Przemoc fizyczna pokazuje, że gdy nie można się dogadać, zawsze można zrobić komuś krzywdę.

8. Nie skupiaj się na marudzeniu

Marudzenie to naturalna forma komunikacji dzieci i nastolatków, choć często bardzo uciążliwa dla rodziców. Maluchy jęczą, bo nie potrafią jeszcze inaczej wyrazić swoich potrzeb lub emocji. Nastolatki mogą marudzić, ponieważ przeżywają burzę hormonów, szukają swojej niezależności lub testują granice.

Skupianie się na samym marudzeniu, czyli na tym, by tylko uciszyć jęczące dziecko lub nastolatka, może przynieść odwrotny skutek. Dziecko uczy się, że marudzenie to skuteczny sposób na uzyskanie tego, czego chce. Z kolei nastolatek może traktować marudzenie jako narzędzie do manipulacji lub wyładowania frustracji, bez potrzeby wyrażania prawdziwych emocji.

Zamiast reagować na samą formę (marudzenie, jęczenie, narzekanie), warto skupić się na tym, co dziecko lub nastolatek próbuje przekazać. To może być prośba o uwagę, strach, zmęczenie, poczucie niezrozumienia, a czasem nawet potrzeba wsparcia czy autonomii.

Jak możesz reagować?

  • Zapytaj spokojnie, co się dzieje: „Słyszę, że jesteś niezadowolony/a, chcesz mi powiedzieć, co Cię męczy?”
  • Nazwij emocje: „Wydajesz się sfrustrowany/a, to normalne, każdy czasem tak się czuje.”
  • Ustal granice, ale z empatią: „Rozumiem, że jesteś zdenerwowany/a, ale jęczenie nie pomaga. Porozmawiajmy o tym, jak możemy to zmienić.”
  • Daj przestrzeń na wyrażenie uczuć: Zwłaszcza nastolatkowi potrzebna jest swoboda w wyrażaniu swoich emocji, ale w sposób konstruktywny.

Pamiętaj, że u nastolatków marudzenie często wynika z wewnętrznego napięcia i potrzeby wyrażenia swojej niezależności. Twoja cierpliwość i gotowość do wysłuchania, zamiast ignorowania lub karania za „marudzenie”, mogą zbudować most porozumienia w trudnym okresie dojrzewania.

Pamiętaj! Dzieci marudzą. Narzekają. Jęczą. Jeśli marudzą „tak jak trzeba”, uzyskują tego, czego chcą. Mogą jęczeć w sklepie o słodkości i robią to dalej, jeśli wiedzą, że już kiedyś zdało to egzamin. Zastanów się koniecznie nad tym, czego chcesz nauczyć dzieci. Jak mogą uzyskać to, czego pragną? Płaczem? Rzucaniem się po podłodze? A może inaczej?

9. Nie zapominaj, że dajesz przykład

Chcesz ukarać dziecko za kłamstwo? Ok. Ale nigdy nie pozwól mu zauważyć, że odwołujesz jakieś plany zasłaniając się wyimaginowaną chorobą lub inną nieprawdziwą przyczyną. Ten mały człowiek obserwuje Twoje zachowania i przynajmniej przez pierwsze kilkanaście lat będzie opierał swoje standardy zachowań o to, co widzi.

Rodzicielstwo nie jest testem, w którym można zdobyć maksymalną liczbę punktów. To droga – czasem wyboista, czasem zachwycająca – która uczy nas tyle samo, co nasze dzieci. Nie chodzi o to, by być idealnym rodzicem. Chodzi o to, by być obecnym, uważnym i gotowym do zmiany – nawet jeśli wymaga to przyznania się do błędu.

Każda z tych dziewięciu rzeczy to nie tylko sygnał, czego unikać. To zaproszenie do tego, by świadomie wybierać sposób, w jaki budujemy relację z naszym dzieckiem – bez krzyku, bez manipulacji, bez porównań. Z miłością i intencją.

Twoje dziecko nie potrzebuje idealnej mamy. Potrzebuje Ciebie – autentycznej, uczącej się, czasem niedoskonałej, ale zawsze gotowej kochać.

Co możesz zrobić już dziś? | 5 małych kroków

  1. Zamień krzyk na pauzę.
    Kiedy czujesz, że zaraz wybuchniesz – zatrzymaj się. Weź 3 głębokie oddechy i nazwij to, co czujesz: „Jestem zła, bo…”. To prosty sposób, by wrócić do kontaktu z dzieckiem bez agresji.
  2. Zapisz jedną rzecz, którą robisz „bo tak trzeba” – i sprawdź, czy naprawdę musisz.
    Może robisz coś z przyzwyczajenia lub strachu przed opinią innych? Macierzyństwo nie musi być grą w zadowalanie otoczenia.
  3. Przećwicz pozytywną alternatywę dla pogróżki.
    Zamiast: „Jak tego nie zrobisz, to…”, spróbuj: „Jeśli to zrobisz, będziesz mógł…”. Komunikuj konsekwencje, ale nie szantażuj.
  4. Zrób rachunek sumienia: czy dziś porównałaś swoje dziecko do innego?
    Jeśli tak – spróbuj powiedzieć mu coś, co doceni jego unikalność. Np. „Uwielbiam, jak jesteś dociekliwy/a”.
  5. Stwórz swój „domowy dekalog” zachowań, których chcesz uczyć przez przykład.
    Spisz 5 rzeczy, które Twoje dziecko powinno zobaczyć w Twoim zachowaniu – np. szacunek, szczerość, cierpliwość – i świadomie je okazuj.

Wypracuj umiejętności, które sprawią, że rodzicielstwo będzie łatwiejsze

Jeśli to dobry czas dla Ciebie na takie działanie, zapraszam serdecznie do wspólnej pracy. Przedstawiam Ci 12-tygodniowy projekt psychologiczny, podczas którego wypracujesz umiejętności psychologiczne, niezbędne dla roli spokojnego rodzica. Zbuduj filary udanego rodzicielstwa i wykorzystaj dzieciństwo swoich pociech jak najlepiej. Twoja relacja z dzieckiem nie musi być polem walki. Może stać się i dla dziecka i dla Ciebie schronieniem. W programie znajdziesz 12 lekcji, materiały szkoleniowe, ćwiczenia i możliwość konsultacji mailowych przez cały czas trwania kursu.

Udział w kursie to:

  • 12 lekcji kursu Trening umiejętności wychowawczych
  • dostęp do nagrania godzinnego szkolenia o tzw. niegrzecznych dzieciach
  • możliwość konsultacji mailowych przez cały czas trwania kursu
  • mnóstwo wiedzy, konkretnych informacji i sposobów, które ułatwią realizowanie celów związanych z rolą rodzica

Dodaj komentarz