Dlaczego nic się w moim życiu nie zmienia? | 3 ograniczające przekonania, które cię zatrzymują
Czasem zmęczenie staje się codziennością. Taką, do której się przyzwyczajamy, jakby było naturalną częścią dorosłości. Przestajemy pytać siebie, dlaczego czujemy się tak, jak się czujemy. Zamiast tego działamy dalej, bez wytchnienia, odhaczając kolejny dzień życia. Z listą zadań w głowie, z niedospaniem w ciele, z napięciem, które po prostu rozlewa się w całym ciele.
Ale przecież nie po to jesteśmy tutaj, żeby jedynie funkcjonować. Ani po to, aby miesiące zlewały się nam w jedną całość. Może chodzi o coś innego, o coś więcej. O zmianę, odważne słuchanie głosu swojej intuicji, zrobienie tego odważnego kroku, uwierzenie w siebie?
W rozmowach z kobietami słyszę to samo, raz za razem: „Nie mam kiedy odpocząć”, „Najpierw muszę ogarnąć wszystko inne”, „Wstydzę się, że jestem tak wykończona”. I kiedy pytam: „A co by się stało, gdybyś pozwoliła sobie na chwilę dla siebie?”, odpowiedź często nie przychodzi od razu. Czasem mam wrażenie, że zostałyśmy zaprogramowane tak, aby słuchanie siebie było dla nas czymś nienaturalnym. Jakby myślenie o potrzebach – własnych! – było dziwne, a może nawet niepokojące.
Takie programowanie kryje się w jednym słowie: przekonania. Dziś chciałabym Ci pokazać, jakie przekonania najczęściej zatrzymują nas przed zadbaniem o siebie. Te, które każą zaciskać zęby, ignorować sygnały ciała, czekać na idealny moment (który nie przychodzi). To nie są prawdy absolutne o naszym życiu. To schematy, które w taki a nie inny sposób poukładały nam codzienność. A każdy schemat da się rozbroić.
Nie jesteś w tym sama. I naprawdę: nie musisz być ciągle dzielna.

Ograniczające przekonania | 1
Najpierw muszę odpocząć, potem pomyślę o zmianie
Znasz to?
- Jestem za bardzo zmęczona na terapię.”
- Chciałabym się tego nauczyć, ale nie mam siły.
- Wolę poczekać, aż się wszystko trochę uspokoi i wtedy zacznę wyznaczać granice.
- Dzieci mi podrosną, to wtedy zacznę walczyć o swoje marzenia.
Niestety jednak często jest tak, że to wszystko się nie uspokaja. Marzenia tracą swoją datę ważności. Siły nie wracają i pojawia się poczucie przytłoczenia. Świat nie przestaje być wymagający. I czy chcemy się do tego przyznać czy nie, prawdziwy odpoczynek zaczyna się dopiero wtedy, gdy pozwolisz sobie zrobić porządek w środku.
Kiedy zatrzymasz się na tyle, żeby usłyszeć, co naprawdę Cię męczy. Co nosisz, czego już nie chcesz, czego się boisz.
Nie musisz mieć siły. Wystarczy mieć zgodę na chwilę zatrzymania.
- Zgodę na niedoskonałość.
- Zgodę na zmienność.
- Zgodę na to, że nie wszystko trzeba naprawiać od razu.
- Zgodę na to, że czasem „nie wiem” to wystarczająca odpowiedź.
Dlaczego to przekonanie ogranicza?
To przekonanie „jestem zbyt zmęczona, żeby się sobą zająć” brzmi jak rozsądna wymówka, ale w rzeczywistości może być pułapką. Utrwala przekaz, że najpierw trzeba być w formie, mieć siłę, ogarnięte życie, wszystko uporządkowane lub przemyślane, żeby zasłużyć na pomoc. A to nieprawda. Właśnie w tym zmęczeniu, chaosie, przeciążeniu najbardziej potrzebujesz wsparcia. Oczekiwanie na lepszy moment to jak czekanie, aż burza minie, stojąc bez parasola. To przekonanie sprawia, że miesiące i lata mijają, a Ty nadal jesteś na końcu własnej listy priorytetów. Dlatego warto się mu przyjrzeć i zacząć działać nie wtedy, kiedy będzie idealnie, ale kiedy najbardziej tego potrzebujesz.
ograniczające przekonania | 2
To jeszcze nie ten moment
To jedno z najbardziej ograniczających przekonań, jakie znam. Brzmi rozsądnie: poczekajmy jeszcze chwilę, to się samo ułoży.
Albo: teraz nie mogę, ale może po wakacjach, może na jesieni. To przekonanie mówi głosem opiekuńczym. Takim, który niby chce Cię ochronić. Wszystko to brzmi dobrze, ale jeśli zmęczenie, frustracja, napięcie czy smutek są stałym krajobrazem Twojego życia, to możemy się spodziewać tego, że kiedyś nie przyjdzie samo. Ten moment nie nadejdzie, bo my nie robimy dla niego miejsca w naszym życiu.
Życie bardzo rzadko samo się uspokaja.
Zawsze jest coś: końcówka roku, początek nowego, remont, gorszy czas w pracy, kolejne wyzwania, konieczność zaopiekowania się kimś, poukładania życia na nowo, pogodzenia się z różnego rodzajami straty. Zawsze jest coś: może to będzie moment rozliczeń w jakiejś relacji, zakończenie związku, krok milowy dziecka, ważny moment w życiu, z którym trzeba się zmierzyć.
Codzienność nie przestaje być intensywna tylko dlatego, że tego potrzebujesz.
Jeśli czekasz, tkwisz w trybie później. Odkładasz siebie, swoje potrzeby, swój spokój. Z dnia na dzień. Z miesiąca na miesiąc.
A może zamiast czekać na idealny moment, zbuntujesz się trochę i powiesz: Wystarczy! i ruszysz z miejsca? Nie musisz mieć wszystkiego ogarniętego. Nie musisz być wypoczęta, silna, gotowa na zmiany. Czasem wystarczy być szczerą wobec siebie i powiedzieć: Potrzebuję się zatrzymać. Chcę zadbać o siebie. Potrzebuję oddechu. Chcę być bliżej siebie.
To właśnie ten niedoskonały moment może stać się początkiem czegoś naprawdę ważnego.
Dlaczego to przekonanie ogranicza?
Ograniczające przekonania takie, jak: teraz to zły moment, lepiej poczekać aż się uspokoi — jest wyjątkowo ograniczające, bo tworzy iluzję, że kiedyś naprawdę przyjdzie lepszy czas na zmianę. Zaczynamy sobie wmawiać, że w końcu pojawi się moment, kiedy wszystko będzie poukładane, spokojne, przejrzyste. Ale życie tak nie działa.
Takie ograniczające przekonania mają na nas wpływ. To działa tak, bo:
- Zatrzymuje działanie. Przekonuje Cię, że warto jeszcze chwilę poczekać, zamiast zrobić choćby mały krok już dziś. A przecież często to właśnie pierwszy, niedoskonały krok uruchamia zmianę.
- Buduje fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Daje Ci złudzenie, że jesteś rozsądna i dbasz o siebie, gdy tak naprawdę trwasz w stanie chronicznego przeciążenia i odwlekania ważnych decyzji.
- Przedłuża zmęczenie. Zamiast pozwolić sobie na realny odpoczynek i regenerację, zostajesz w trybie przetrwania na bardzo długo. Zmęczenie się kumuluje, frustracja rośnie, a Ty coraz mniej wierzysz, że coś można zmienić.
- Odsuwa Cię od siebie samej. W głębi ducha pewnie wiesz, że czegoś potrzebujesz. Jednak starasz się przekonać samą siebie, że to jeszcze nie ten czas. Tłumisz to, co czujesz, ignorujesz sygnały z ciała, stajesz się dla siebie niedostępna.
- Zamienia życie w wieczne czekanie. I nawet jeśli coś się zmienia na zewnątrz – w pracy, w rodzinie, w kalendarzu, w środku zostajesz w tym samym miejscu. Z nadzieją, że jutro będzie łatwiej.
ograniczające przekonania | 3
Jeśli ruszę ten temat, wszystko się posypie.
To zdanie wraca do mnie bardzo często: wypowiadane cicho podczas sesji 1:1, trochę z lękiem, często przez łzy. Słychać w nim napięcie, rezygnację, ale też ogromną świadomość tego, jak ważne są nasze sprawy. Ważne nawet wtedy, gdy opiekujemy się innymi ludźmi. Kiedy kobieta wypowiada te słowa, to zazwyczaj już wie, że dobrze byłoby coś zmienić w życiu. Czuje pod skórą, że coś w jej życiu przestało działać. Coś ją uwiera, boli, dławi, nie pozwala wziąć głębokiego oddechu. A mimo to taka kobieta trzyma to wszystko w sobie – jak stare krzesło, który się chwieje, ale jeszcze jakoś stoi. Jeszcze się nie zawalił, więc może nie warto go ruszać. Może wytrzyma.
Obawa związana z tym, co może przynieść zmiana to bardzo ludzki lęk.
Boimy się, że jeśli zajrzymy do środka, wszystko się rozsypie. Przestaniemy dawać radę. Zabraknie sił. Nie będzie odwrotu i to, co zostało do tej pory wypracowane, runie.
Może się przecież okazać, że:
- nie chcę już tej pracy
- w mojej relacji nie ma już poczucia bezpieczeństwa i nadziei na przyszłość
- całe lata tłumiłam złość, udawałam, dopasowywałam się do ludzi, którzy tak naprawdę mnie nie dostrzegają i nie znają
- nie wiem, kim jestem, kiedy nie spełniam czyichś oczekiwań
Te wszystkie obawy powodują, że całymi latami tkwimy w stanie zawieszenia. Nawet jeśli w życiu nie jest dobrze, brakuje odwagi do tego, żeby przyjrzeć się sobie, nazwać swoje obszary niepokoju i powiedzieć temu, co nam w życiu nie odpowiada „dość”. Na zewnątrz: ogarniam. W środku: chodzę po emocjonalnym gruzowisku. Ograniczające przekonania odgrywają główną rolę w życiu.
Ale co, jeśli powiem Ci, że to, co ma się rozsypać, i tak już nie było stabilne? To, co się kruszy, kiedy zaczynasz być bliżej siebie – to często nie Twoje życie, tylko Twoje iluzje. Twoje strategie przetrwania. Twoje stare role. Coś, co koniecznie musi się zmienić po to, abyś czuła, że Twoje życie naprawdę należy do Ciebie. To właśnie w tym „rozsypaniu” zaczyna się coś nowego. Coś trwałego, bo zbudowanego na Twoich wartościach, a nie na strachu.
Zmiana nie zawsze jest spokojna. Czasem boli. Często jednak jest tak, że największy ból to trwanie w czymś, co już dawno nie działa i udawanie, że tak warto żyć. Dlatego jeśli czujesz, że coś w Tobie woła o uwagę, nie bój się tego słuchać.
Dlaczego to przekonanie ogranicza?
Przekonanie jeśli ruszę ten temat, wszystko się posypie jest jednym z najbardziej paraliżujących i ograniczających, choć z pozoru brzmi bardzo racjonalnie. Dlaczego?
- Utrzymuje Cię w stanie zawieszenia. Blokuje działanie. Sprawia, że żyjesz w wiecznym napięciu, w oczekiwaniu na idealny moment, który często nigdy nie nadchodzi.
- Zakłada, że obecny stan to jedyna bezpieczna opcja. Niestety to, co często nazywamy stabilizacją czy bezpieczeństwem, bywa po prostu przyzwyczajeniem do bólu, zmęczenia, samotności czy frustracji. To nie stabilizacja, ale to stagnacja.
- Buduje iluzję, że emocjonalne bezpieczeństwo polega na nieruszaniu tego, co boli. Unikanie tematu nie sprawia, że on znika. Dłużej Cię obciąża, podskórnie drenuje z energii.
- Odbiera Ci sprawczość. Zamiast ufać, że poradzisz sobie z tym, co się pojawi, zakładasz, że wszystko się rozpadnie. Nie koncentrujesz się na swojej sile tylko na jej braku. Zapominasz o tych momentach w życiu, gdy radziłaś sobie z wyzwaniami.
- Zamyka dostęp do zmiany. Jeśli boisz się ruszyć temat, to nie masz jak zacząć porządkować tego, co naprawdę Ci nie służy. A to oznacza, że zostajesz dokładnie tam, gdzie jesteś – mimo że czujesz, że potrzebujesz czegoś innego.





