delektowanie się

Cieszysz się życiem? Smakujesz je? Rozsiadasz się w fotelu, zachwycasz tym, co otrzymujesz, próbujesz? Byłoby wspaniale, gdybyś cieszył się swoim życiem, wiesz? Gdyby delektowanie się nim było częścią Twojej codzienności. Gdybyś potrafił delektować się zwykłą codziennością, prawdopodobnie szybko nauczyłbyś się, jak podejmować właściwe decyzje. Uczyłbyś się, jakie działania wywołują wspaniałe skutki w Twoim życiu, poznawałbyś siebie, uczył się mówić nie tym rzeczom, ludziom, obowiązkom, które sprawiają, że Twoje życie przestaje być przyjemne i satysfakcjonujące. Działałbyś bardziej intencjonalnie – czyli tak, aby Twoje życie wyglądało tak, jak marzysz. Całkiem nieźle to brzmi, prawda?

Bryant i Veroff to naukowcy, którzy postanowili znaleźć prosty sposób na wspierają delektowanie się, czyli do wykonywania takich działań, które sprawiają, że intensywnie przeżywamy to, co dzieje się w naszym życiu. Człowiek, który cieszy się życiem to ktoś, kto w danym momencie kieruje swoją uwagę w stronę mocnego przeżywania pozytywnych sytuacji w swoim życiu. Myślisz, że jesteś taką osobą? Jeśli masz wątpliwości, sprawdź proszę, czy Twoja zdolność do delektowania się może być rozwijana.

Oto aż 5 technik, które działają jak magiczna różdżka. Takie magiczne różdżki lubię najbardziej.    

Delektowanie się w kilku krokach

1. Dzielenie się z innymi pozytywnymi emocjami

Choć może wydawać się, że najbardziej umacniamy więzi w kryzysach, bardzo trudnych sytuacjach i w obliczu smutku czy desperacji, okazuje się, że równie dobrze działa zwykłe dzielenie się radością. Jeśli chcesz nauczyć się bardziej cieszyć życiem, zacznij to robić z innymi ludźmi. Wznoś toasty, gratuluj sobie i innym, zapraszaj na kolacje, skacz ze szczęścia, dzwoń ze wspaniałymi wiadomościami. Do różnych osób. Podziel się radością i sprawdź, jak cieszą się inni. Twoja bliska osoba jeszcze nie umie się delektować? Reaguje sceptycznie? Trudno – pozwól jej na to, ale i nie rezygnuj. Dzwoń z kolejnymi wiadomościami i skacz z radości. Pewne rzeczy się udzielają. W końcu się udzielają. Zobaczysz, że wkrótce i Ty odbierzesz radosny telefon.

2. Tworzenie wspomnień

Nie bój się zatrzymywania wspomnień – w różny sposób możesz to robić. Zdjęcia, pamiętnik, dziennik, w którym (nawet hasłowo) zapiszesz wspaniałe rzeczy, które się wydarzyły – to wszystko sprawia, że uczysz się nie tylko delektować swoim życiem, ale i tworzysz zbiór, który będzie Cię przekonywał o wyjątkowości Twojego życia. Zapamiętuj tytuły piosenek, które budowały Twoje wyjątkowe chwile, stwórz księgę Moje pierwsze razy, zapisuj, czego się nauczyłeś w danym tygodniu. Nie pozwól, aby dni Ci umykały zupełnie bezrefleksyjnie. Zadbaj o codzienne delektowanie się zwykłymi rzeczami.

3. Gratulowanie innym

Jeśli nauczysz się doceniać nie tylko wydarzenia, które mają wpływ na swoje życie, ale i popracujesz nad swoją zdolnością do cieszenia się szczęściem czy sukcesami innych ludzi – Twoja skłonność do cieszenia się życiem będzie super-rozwinięta. Pozwól sobie na docenianie innych – bez zazdrości. Z pewnością osoba, której dziś możesz pogratulować, ciężko pracowała na to, co otrzymała od losu. Nie masz pojęcia, jak długo i jak ciężko pracowała. Daj jej zatem dobre słowo, okaż podziw lub zadowolenie. Szybko zauważysz, że zaczniesz dostrzegać także plusy w swoim życiu.

4. Wyostrzenie percepcji

Kiedy tylko dzieje się coś wyjątkowego, skoncentruj się na tym, co się dzieje. Sprawdź, jak reaguje Twoje ciało, co czujesz, które zmysły są poruszone. Zajmij się przede wszystkim odczuwaniem, przestań myśleć o tych wszystkich rzeczach, które masz dziś do załatwienia. Liczy się tylko to, co odczuwasz i to, jak odbierasz to wyjątkowe wydarzenie.

5. Pochłonięcie

Ta technika brzmi bardzo prosto, ale niestety trzeba sobie wciąż o niej przypominać. O co chodzi? Zatrzymuj się, gdy tylko dzieje się coś wyjątkowego. Gdy usłyszysz wiosenny śpiew ptaków, który Cię zachwyca, skieruj swoją uwagę na ten bodziec. Poczuj ten śpiew. Usłysz. Spójrz w stronę ptaka, który właśnie teraz zaczyna swoją arię. Wyostrzanie percepcji jest kluczowe dla zdolności delektowania się i jest chyba jej najprzyjemniejszą częścią – dlatego, gdy wypijasz swoją herbatę, zatrzymaj się i poczuj jej smak i aromat. Wspaniałe, prawda?

Posłuchaj podcastu Delektowanie się

Jeśli chcesz uciszyć głos swojego wewnętrznego krytyka i rozwijać się po swojemu, zacznij ze mną pracować.

Dołącz do kursu Stań się najlepszą wersją siebie przez pół roku pracuj ze mną nad życiową równowagą, uwalnianiem swojego potencjału i poznawaniem siebie w pełni. Jeśli:

  • Masz dość udawania, że Twoje potrzeby, myśli i uczucia są mniej ważne niż potrzeby, myśli i uczucia innych ludzi.
  • Masz dość wchodzenia w rolę swojego największego krytyka.
  • Masz dość spełniania czyichś oczekiwań i realizowania pomysłów na to, jak ma wyglądać Twoje życie.
  • Masz dość mojej niewiedzy – kim jesteś, czego potrzebujesz, co jest dla Ciebie ważne, jak ma wyglądać Twoje życie i czym jest dla Ciebie szczęśliwa codzienność.

Dołącz do półrocznego kursu psychologicznego i stań się najlepszą wersją siebie.

Komentarze

  1. Na szczęście akurat nad tym nie muszę pracować, to dzieje się samo 🙂 Nie wyobrażam sobie życia bez delektowania się nim wszystkimi zmysłami. Szkoda mi tych ludzi, którzy mkną przez swoje życie jakby byli pozbawieni zmysłów i myślą tylko o tym czego jeszcze im brakuje, zamiast cieszyć się tym, co już mają i tym co świat im daje każdego dnia. Pochłonięcie stosuję namiętnie, potrafię się zatrzymać kilka chwil aby podziwiać napotkany kwiat lub wysłuchać ptasiego koncertu, nawet jeżeli mijający mnie ludzie jakoś dziwnie patrzą. 😉 Takie chwile niesamowicie wzbogacają nasze życie.Dobrze, że o tym piszesz i pokazujesz jakie to jest ważne 🙂

      1. Chyba taka sie urodziłam, ponieważ nie pamiętam aby kiedykolwiek było inaczej, tak więc nie mam jakiegoś szczególnego patentu 😉 Myślę, że każdy rodzi się z potrzebą delektowania i cieszenia się życiem. Wystarczy spojrzeć na dzieci. To dla nich zupełnie naturalne 🙂 Niestety ta naturalna zdolność zazwyczaj ginie w późniejszym procesie dorastania i wychowywania. Nazywana jest stratą czasu, niepotrzebnym bujaniem w obłokach, a nawet lenistwem. Jako dorośli, świadomi ludzie, możemy te drzemiące w nas zdolności obudzić i na nowo cieszyć się nimi. 🙂

  2. Sama lubię zatrzymywać wspomnienia i praktykuję to od dawna – głównie zdjęcia i zapiski w kalendarzu, ale polecam też tworzenie kroniki rodzinnej.Podczas jej tworzenia przypomniało mi się wiele pięknych oraz zabawnych chwil z mojego życia, wystarczyło pogrzebać trochę w pamięci,a powróciły dawno zapomniane obrazy. Ciekawe wydaje mi się również „zatrzymanie się” na chwilę i celebrowanie prostych codziennych czynności, a także przeżywanie radosnych wydarzeń w życiu innych osób.

  3. Wszystkie te techniki wydają się pomocne i kreatywne. Mnie osobiście najbardziej inspiruje tworzenie wspomnień. Jednak to nad punktem pierwszym i trzecim muszę skupić się najbardziej. Nieśmiałość i natura introwertyka są mocno we mnie zakorzenione. Choć zmiany we mnie zachodzą znaczne od pewnego czasu. Wychodzę z tej ciasnej skorupki. 😉

  4. Podczas podróży prowadzę dziennik i robię zdjęcia, a potem projektuję fotoksiążki. Zajmuje mi to sporo czasu, ale są one dopracowane w każdym szczególe, a dzięki temu przeżywam swoją podróż ponownie. Staram się też zapisywać pierwsze razy czy jakieś specjalne wydarzenia w kolorowym kalendarzu.

  5. Tak, musimy się zatrzymac i umiec cieszyć się tym, co ktualnie się dzieje. Ważne jest tak, ż etak jak napisałaś, by tymi chwilami umieć się dzielić, bo dzielona radość się mnoży (taka antymatematyczna magia).

    Ja stawiam na pochłanianie, faktycznie często nie pamiętamy tego co jedliśmy, tego co widzieliśmy czy tego czy dzisiaj w ciągu z za chmur wyszło słońce. Życie przecieka nam przez palce, a my nie pamiętamy smaku potraw, pięknych obrazów i waznych momentów ze swojego życia i życia naszych bliskich.
    Do pracy nad tym, bardzo przydaje się uważność, o której pisałam tutaj, zachęcam do lektury: http://psychetee.pl/post/107507455297/mindfulnessczyli-co

  6. Grześ w jakiejś przeprowadzce zaginąć mi właśnie taki dziennik podróżny, który zabierałam ze sobą, kiedy jeździłam stopem. Był wypełniony adresami ludzi z couch surfingu, rysowanymi mapami, jakimiś uwagami, zanotowanymi wspomnieniami, i strasznie szkoda, że już się nie znajdzie.

    A co do samego delektowania się – lubię zatrzymywać się przy małych rzeczach, nadając im rangę rytuału – na przykład kiedy kupuję nowe „Zwierciadło”, które niezmiennie jest moją ulubioną gazetą, najpierw przeglądam je całe, a potem zasiadam do czytania z dobrą kawą czy herbatą. Nigdy w tramwaju, nigdy jakoś przypadkiem.
    Kiedy biorę kąpiel to też jest to długotrwała procedura, coś zupełnie innego niż prysznic.

    Nawet planowanie jest takim powolnym, dostojnym rytuałem – rano, kiedy już dobudzę się kawą, zasiadam do mojego rozrysowanego ręcznie planerka 😉

    Bardzo fajne jest takie zatrzymanie się nad jedną czynnością i właśnie chłonięcie.To jednocześnie relaks, ale i fajnie przeżyty moment. Taki slow life 😉

  7. Dzięki za motywację do kontynuowania skakania z radości! Bo łatwo nie jest kiedy ktoś nie podziela entuzjazmu w takim stopniu jak by się chciało. Będę dalej się cieszyć i dzielić radością!

Dodaj komentarz