Mocno wierzę w to, że istnieje odpowiedź na to ważne pytanie: jak stać się lepszym rodzicem? Dla mnie zawsze będzie to jeden z ważniejszych planów na przyszłość – uczenie się rzeczy, które sprawią, że stanę na wysokości zadania. Dzisiaj zebrałam kilka rzeczy, które ułatwiają to zadanie.

Jestem ciekawa, czy się ze mną zgodzicie ♥

Jak stać się lepszym rodzicem?

1. Cierpliwość

Czasem myślę, że cierpliwość pojawia się z dnia na dzień. Coraz częściej jednak dostrzegam, że tworzy się w odpowiedzi na konkretne działanie, moją własną konkretną decyzję związaną z tym, jak się zachowam. To jest tak, jak z planem na odstawianie słodyczy. Można spoglądać na ten śliczny kawałek czekolady, westchnąć głęboko i stwierdzić, że dziś nas nie skusi. Podobnie z maluchami – można spojrzeć na dzieci, które zachowują się nie tak, jak chcemy, westchnąć głęboko i podjąć decyzję, że dziś nie będzie krzyku, awantury, złości, ironii, niechęci czy tego koszmarnego niezadowolenia, że ZNOWU jest „niegrzeczne”.

Nie jest łatwo wykształcić cierpliwość. To cecha, która nigdy nie jest nam dana na zawsze. To cecha, która czasem potrafi wyparować w najmniej spodziewanym momencie. To cecha, która zależy od tego, czy jesteśmy wypoczęte, czy mamy problemy w pracy czy kłopoty w związku. Moje ulubione sposoby na cierpliwość to:

  • świadomość tego, że każde „niegrzeczne” zachowanie dziecka to lekcja, którą ten maluch właśnie odrabia. Uczy się, dowiaduje się, jakie są granice, sprawdza też to, co może, potrafi, na co się odważy.
  • znak zapytania: jak ja bym się czuła na jego miejscu. Co bym czuła, gdybym tak bardzo się starała, gdyby mi nie wychodziło (np. „grzeczne” zachowanie) i gdyby ktoś najważniejszy dla mnie okazywał niezadowolenie czy złość.

Cierpliwość się pojawia i znika. Nawet jeśli dziś czujemy, że jest dobrze z tą cechą, za parę dni czy tygodni może być zupełnie odwrotnie.

2. Elastyczność

Otwartość na wiele nieplanowanych zmian. Zmian planów. Zmian wizji. Czasem nawet zmian priorytetów. Parę przykładów? Choroba dziecka, złe samopoczucie malucha, konieczność wyjścia gdzieś, zasypianie, które trwa 3 godziny zamiast 20 minut. Kłótnie rodzeństwa, małe i duże nieszczęśliwe wypadki. Kłopoty ze znalezieniem pomocy do dzieci. Własny brak sił czy choroba i brak opcji na pomoc z zewnątrz.

Może się zdarzyć wszystko. Elastyczność to dla mnie totalna otwartość. Owszem, plany są ważne, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze jest myśl, że znaczną ich część będzie trzeba przesunąć w czasie (nawet bardzo przesunąć). Elastyczność to nie załamanie swoim mało stabilnym życiem. Powiedziałabym raczej, że to taka radosna twórczość. Mam piękne plany na życie i biorę, co dają, czyli jeśli mogę popracować nad projektami w ciągu dnia (bo moja najmłodsza córeczka ma drzemkę), robię to. Gdy jest to dzień z serii „zero snu”, bawimy się, ćwiczymy, cieszymy się zimą, wybieramy się na spacery czy załatwiamy milion spraw, które mogą być załatwione z dzieckiem. Elastyczność, czyli zgoda na to, że naprawdę może być różnie to takie pozytywne i pełne nadziei spojrzenie na codzienność. Coś na zasadzie: Mam nadzieję, że podziałam w tym tygodniu, ale nie mam żadnych oczekiwań, biorę to, co mi da ten tydzień. I na koniec: elastyczność to działanie a nie psioczenie. Jeśli mam możliwość działać tak, aby realizować moje duże i małe cele, robię to.

Moje ulubione sposoby na elastyczność:

  • w każdą niedzielę wieczorem robię sobie plan tygodnia – wyznaczam najważniejsze cele, które chciałabym osiągnąć. Pamiętam jednak, aby nie zapisywać więcej niż 7 większych rzeczy. Plan ma być realny.
  • mam listę rzeczy, które mogę zrealizować z dziećmi – zarówno z naszym niemowlakiem jak i ze starszymi dziećmi. Jeśli chcę popracować nad fotografią, często jedyną opcją jest robienie zdjęć dzieciom.
  • pamiętam o priorytetach – gdy mam czas dla siebie, bardzo pilnuję się, aby nie zabierać się za mycie okien czy polerowanie podłogi 😉 Zadaję sobie pytanie: co jest dziś dla mnie priorytetem? Najczęściej to praca, ale też zdarzyło mi się tak w miniony piątek, że priorytetem było gotowanie schabu w borowikach 😉 Priorytety się czuje.

3. Zdrowy egoizm

Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem mistrzem świata w kategorii „wyrzuty sumienia”. Która z Was też się doskonale na tym zna? Jestem w stanie mieć do siebie pretensje o wszystko, co związane z dziećmi, uwierzcie mi na słowo. Moje kłopoty z karmieniem piersią były czymś, co mnie zmiażdżyło totalnie. I to jest jedna strona barykady. To coś, co chyba dotyczy każdej mamy.

Kiedy jednak myślę o zdrowym kontakcie mama-dziecko nie mogę nie myśleć o tym, jak ważny jest zdrowy egoizm (jakkolwiek brzydko to brzmi). Czas dla siebie. Zgoda na to, aby ktoś pomógł z dzieckiem. Szukanie chwil dla siebie – w ciągu dnia, w weekend, w czasie wakacji. Brak miny męczennika – mam dziecko to znaczy nie wyjdę już do restauracji, nie wrócę do pracy, nie umyję włosów, nie wypiję ciepłej kawy. Zdrowy egoizm to świadomość tego, że wraz z narodzinami dziecka mama wcale nie znika. Jest odwrotnie – mama powinna być wyrazistą postacią, wyraźnym wzorem dla dziecka. To wokół mamy dziecko stara się obudować swój świat, to dzięki niej poznaje zasady, jakie nim rządzą i dowiaduje się, jak „powinno być”. Myślę, że te osoby, które w dorosłym życiu musiały bardzo ciężko pracować nad tym, aby uwolnić się spod władzy negatywnych wzorów z dzieciństwa, wiedzą, jak bardzo jest to ważne.

Co dziecku daje mama, która wykształciła sobie zdrowy egoizm:

  • asertywność – dziecko widzi na własne oczy dowód na asertywność. Może doświadczyć na własnej skórze co to znaczy „granica w relacjach”. Mama, która nie zgadza się na przerywanie jej rozmowy z tatą daje sygnał – poczekaj. W takiej sytuacji o wiele łatwiej o asertywność w dorosłym życiu.
  • szacunek związany z tym, że każdy człowiek jest indywidualnością – to niezwykle ważne! Z tego wychodzi tolerancja, otwartość, gotowość do współpracy. Dziecko, które widzi, że mama tworzy swój świat, pielęgnuje swoje pasje, realizuje marzenia czy dba o siebie, daje dziecku informację: hej, moje potrzeby są ważne. Potrzeby innych ludzi są ważne. Dziecko, które ma tego świadomość, lepiej radzi sobie w relacjach.

Posłuchaj podcastu Jak stać się lepszym rodzicem?

Ten artykuł powstał w ramach moich przygotowań do kursu dla rodziców, który startuje 15 maja. Trening Umiejętności Wychowawczych jest propozycją, którą kieruję do rodziców pracujących nad sobą w roli rodzica. Podczas 12 tygodni wspólnej pracy zajmiemy się najważniejszymi umiejętnościami rodzica, które wpływają na to, jak wygląda wychowywanie dzieci.

  • Jak tworzyć sobie przyjazną przestrzeń?
  • Jak radzić sobie ze stresem i trudnymi momentami?
  • Jak się wyciszyć?
  • Co robić w chwilach, gdy pojawia się poczucie winy, frustracja, niezadowolenie z siebie?

Przed nami bardzo intensywne trzy miesiące działań! Jeśli masz ochotę dowiedzieć się więcej, tutaj znajdziesz wszelkie informacje.

Dodaj komentarz