W głowie miałam bardzo konkretny scenariusz. Kameralne grono kobiet. Pyszne jedzenie, parująca herbata, spokojna, niemal sielska atmosfera. Dopracowany każdy szczegół – od najważniejszej metafory diamentu po wybrane książki, które pojadą z uczestniczkami do domów. Magia spotkania i wspólnoty doświadczeń. Ciepło. I temat niezwykle ważny: kryzys.
Pomysł Letnich Warsztatów Psychologicznych kiełkował w mojej głowie od bardzo, bardzo dawna. Choć kocham internet i możliwości, jakie daje, widzę wielką moc w spotkania twarzą w twarz. Zawsze podczas warsztatów, szkoleń, a nawet wykładów, dzieją się niezwykłe rzeczy. Pojawiają się przemyślenia, rozpoczynają zaskakujące rozmowy, trwa burza mózgów – tego wszystkiego może nam brakować wtedy, gdy całym światem staje się internet. Pomyślałam dlatego, że dobrze byłoby wyjść z domów, spotkać się w kameralnym gronie i popracować nad tym tematem, który również musi być brany pod uwagę wtedy, gdy zajmujemy się swoim rozwojem.
Dlaczego temat kryzysu?
Kryzys raczej nie jest czymś, czym chcemy się zajmować. O kryzysie chce się zapomnieć, udać, że go nie ma, schować się przed nim w szafie i przeczekać, aż odejdzie. O kryzysie też nie każdy ma gotowość porozmawiać. Nie zawsze chcemy się przyznać do tego, że szukamy miejsca w świecie, targają nami wątpliwości lub obawiamy się, że rozpada nam się związek. Nie jest łatwo przyznać się (również przed sobą!), że chyba popełniliśmy wielki życiowy błąd, wybierając tę a nie inną ścieżkę zawodową. Lub powiedzieć wprost: zaniedbałam siebie, zaniedbałam swoje życie, mam kryzys.
Kryzys to trudny temat, ale też coś, co dotyka każdego człowieka. Bez względu na to, jak dobrze przygotowujemy się na życiowe perturbacje, kryzys się przydarza. Czasem będzie to coś, co po cichu rozdziera nam serce, a czasem coś, co widać na pierwszy rzut oka. Kryzysowe mogą stać się okoliczności, relacje, ale i własne życiowe refleksje. Właśnie dlatego wybrałam taki temat na Letnie Warsztaty Psychologiczne.
Nad czym pracowałyśmy?
Letnie Warsztaty Psychologiczne to całodniowe szkolenie, które trwa 8 godzin. To dużo czasu na zgłębienie wielu ważnych elementów kryzysu. Podstawową metaforą stała się metafora diamentu. Z jednej strony działała ona jako przypomnienie o tym, że każdy kryzys nas uszlachetnia. Pamiętacie może ten cytat, że „Diament to mały węgielek, który świetnie poradził sobie ze stresem”? Bardzo przemawia do mnie ta przenośnia. Rzeczywiście – diament powstaje wtedy, gdy węgiel, ukryty głęboko pod ziemią, przetrwa ogromne ciśnienie i bardzo wysoką temperaturę. Ze zwykłej grudki węgla powstaje wtedy szlachetny kamień.
Z drugiej strony metafora diamentu wiązała się z tym, co jest nam potrzebne, aby przetrwać kryzysowy czas lub zapobiec wielu kryzysom. Uczestniczki otrzymały małe, drewniane diamenciki, które mogą stać się dla nich czymś w rodzaju amuletu. W trudnych momentach warto zadać sobie pytanie – o których elementach mojego diamentu zapomniałam? Nad czym powinnam się skupić, aby poradzić sobie z trudnościami, które stanęły na mojej drodze?
I warsztat i rzeczy dodatkowe
Wymarzyłam sobie takie warsztaty i takie właśnie spotkania w gronie kobiet. Chciałam jednak, aby nie tylko na tym się skończyło i zaprosiłam do współpracy kilka marek, dzięki którym uczestniczki miały okazję przenieść ducha warsztatów do swoich domów. Każda z nich otrzymała paczuszki warsztatowe, w których znalazły się wyjątkowe rzeczy:
- zestaw herbat Teekanne – oprócz możliwości wypróbowania przeróżnych smaków herbat, każda z uczestniczek zabrała do domu pokaźny zestaw na zbliżające się miesiące.
- piękny zestaw od marki Piękne Przydatne, a w nim notes, naklejki, planer biurkowy, tygodniowe menu i planer życiowych celów finansowych – dzięki nim życiowa organizacja będzie łatwiejsza i z pewnością przyjemniejsza
- książki od Wydawnictwa Sensus, które sama wybrałam. Wydawnictwo przesłało mi moje ulubione pozycje, które spodobały się też uczestniczkom.
- książki od Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego, które będą dla uczestniczek wsparciem przy pogłębianiu warsztatowych tematów.
Piękny czas. Po tych dwóch intensywnych dniach, padłam wieczorem o 22:00, ale i stwierdziłam, że to jest to, czego potrzebujemy. Spotkań. Oko w oko. Brzuszek w brzuszek. Serduszko w serduszko ♡ Potrzebujemy poczuć wspólnotę doświadczeń, wyjrzeć zza rogu swojego własnego domu i czerpać energię ze spotkań.
Jestem ogromnie wdzięczna za to, co się wydarzyło i serdecznie zapraszam do Warszawy!