musturbacja

Muszę – znasz to słowo doskonale, prawda? Musisz coś zrobić, musisz zrealizować plan, musisz się czymś zająć. Musisz. Słowo to tłucze się w Twojej głowie, czasem denerwuje, czasem wpędza we frustrację. Od muszę możesz nabawić się poczucia winy, niższej samooceny czy negatywnego spojrzenia na świat. Muszę stawia Cię na określonym miejscu w grupie znajomych, w rodzinie, w związku. Oto musturbacja.

Muszę schudnąć po ciąży. (Dlaczego musisz?)
Muszę prasować jego koszule. (Co się stanie, jeśli tego nie zrobisz?)
Muszę zrobić karierę. (Musisz czy chcesz?)

Każdy z nas coś musi – mamy w głowach całe listy rzeczy, które muszą być przez nas zaopiekowane. Muszę sprawia, że coś, co może być przyjemnością, staje się przykrym obowiązkiem. Muszę od razu ustawia nasz odbiór sytuacji – jest męcząca, niekorzystna, niezależna od nas. Im częściej mówisz muszę, tym rzadziej jesteś panem własnego losu. Z każdym muszę oddajesz w czyjeś ręce odpowiedzialność za swoje życie, za wybory. Bezwładna kukiełka? Od razu mi się to nasunęło.

Musturbacja to słowo stworzone przez Alberta Ellisa, amerykańskiego psychoterapeutę. Słowo, które budzi skojarzenia jednak odnosi się do słowa must – muszę. Musturbacja to tendencja do wyznaczania sobie nierealnych celów i uznawania, że świat, inni ludzie i my sami musimy coś zrobić w określony sposób. Człowiek, który z musturbacją się zmaga walczy z perfekcjonizmem. Jeśli wciąż mówisz sobie muszę, oznacza to, że nie widzisz innej opcji jak tylko wypełnianie określonych obowiązków. Jeśli uznajesz, że inni ludzie coś muszą, nie pozwalasz im na błędy czy potknięcia. Jeśli zakładasz, że świat musi być jakiś, możesz mieć problem z akceptowaniem tego, z czym się spotykasz. Musturbacja nas ogranicza i negatywnie wpływa na osiągnięcia.

Dlaczego? Bo musisz a nie chcesz.

Zawsze możesz zadziałać trochę inaczej – nic nie stoi na przeszkodzie, abyś swoje muszę zamienił na chcę. Jeśli dziś masz wrażenie, że wciąż powtarzasz sobie to nieznośne muszę, zrób sobie małe ćwiczenie i zacznij walczyć w tym ograniczającym wewnętrznym przymusem.

Powalcz z musturbacją – ćwiczenie

Przygotuj sobie kartkę i długopis. Podziel ją na trzy części. Po lewej stronie spisz wszystkie swoje muszę – zastanów się nad tym, w jakich sferach powtarzasz sobie muszę. Pomyśl o sobie (muszę schudnąć, muszę zadbać o…), o innych ludziach (mąż musi przynosić kwiaty, wychodzić z inicjatywą) i o świecie (Państwo musi mi dawać więcej przywilejów). W środkowej kolumnie zapisz odpowiedzi na jedno proste pytanie – Dlaczego? Zastanów się, dlaczego musi być tak, jak zapisałeś. No właśnie: niby dlaczego? Rozszerz swoją perspektywę, spójrz z innej strony. Trzecia kolumna to bardzo ważna część ćwiczenia. Tutaj zapisz stwierdzenia z pierwszej kolumny, ale nieco przeformułowane. Zamiast muszę użyj chcę. Pomyśl: czego chcesz?

Pobierz arkusz do pracy nad tym ćwiczeniem

Prawda jest taka, że nic nie musisz. Zawsze masz wybór, możesz z wielu rzeczy zrezygnować, inne rozpocząć. Możesz ruszyć z miejsca lub stać w miejscu – długo. Możesz. Zrezygnuj z muszę – dla siebie, innych ludzi i świata.

Zastanawiam się, z jakimi muszę zmagacie się właśnie? Które z nich są najbardziej męczące, a które po prostu irytują? Czy jest jakieś muszę, które zatrzymuje Was przed działaniem? A może jest takie muszę, które po cichutku sprawia, że wciąż nie osiągacie swoich celów? Zróbmy listę najgorszych muszę wszechczasów!

Komentarzy

  1. Przez chwilę miałam niezły maindfuck 🙂 Spodziewaj się dużej ilości wejść nastolatków, którzy tak jak ja źle przeczytali tytuł 🙂

    Ja nie mam „muszę”, które jakoś specjalnie mnie ograniczają, ale od kilku lat tłucze się za mną „Muszę zrobić prawko” i nie może przestać 😉 W pewnym sensie to też jakieś ograniczenie, bo z pewnymi sprawami czekam do momentu, aż je faktycznie zrobię, chociaż nie jest ono w danej sytuacji naprawdę konieczne.

    1. Musturbacja to doskonałe słowo, kto wie, co weźmie stąd ktoś, kto szukał w internecie czegoś zupełnie innego 😉

  2. Widzę post na facebooku i myślę: O Boże, może Edyta naprawdę powinna sobie odpocząć? haha :-))
    Anyway, dzięki za ten artykuł, właśnie tego potrzebowałam. Zmiana perspektywy. Ćwiczenie było BARDZO przydatne, szczególnie wypełnienie środkowej tabelki. Dlaczego musisz? Dlaczego nie chcesz?
    Trzymaj się cieplutko,
    Ania

    1. Aniu, chyba już odpoczęłam 😉
      Cieszę się, że przydało Ci się to ćwiczenie. Możesz podzielić się z nami jakimś „muszę”, o którym warto zapomnieć?

      1. Dla mnie najważniejsze było uświadomienie sobie, że nie muszę być we wszystkim najlepsza i NIE MUSZĘ mieć zaplanowanej całej przyszłości – najważniejsze, żebym wiedziała, co CHCĘ zrobić dzisiaj. Po nitce do kłębka. Mam jakieś ogólne plany, ale za dużo presji na siebie nałożyłam, żeby były szczegółowe i żeby wszystko działało wg harmonogramu, przez co zazwyczaj działał efekt domina i nie robiłam kompletnie nic. Kocham organizację, ale przesadzałam :-))

        1. Zgadzam się z pania psycholog, ze zycie warto zaplanować. Nigdy nie wiemy
          czy uda nam się zrealizować marzenia.
          „Marzenia swiete znaki duszy”.

          1. Anies, nie neguję wartości organizacji. Myślę jednak, że ja skupiłam się ostatnio bardziej na niej niż na działaniu. Byłam przytłoczona notatkami. Postanowiłam skupić się na wyrabianiu nawyków, po prostu. 😉 A z kalendarza nadal korzystam 😉

  3. Ze swojego „muszę” sama się rozliczę, aby nie niszczyć samej siebie presją, którą na siebie wywieram. Jednak ten artykuł zwrócił mi uwagę również na to, jak często wyrażałam opinie, że inni coś „muszą” lub „powinni”. Zaprzestanie takiego myślenia uwalnia od schematów i postawy roszczeniowej. Nie jest to łatwe, ale warto pracować nad zmianą w swoim umyśle.

    1. Monika, doskonale, że o tym piszesz – ja o tym nie wspomniałam. Presja wywierana na kogoś może być straszna dla relacji!

    1. O, ja też, jednak wiem, że łatwo przychodzi mi używanie słowa „muszę”, nawet jeśli w głowie mam „chcę” 😉

  4. Oczywiście, że źle przeczytałam tytuł.
    „Muszę” to powinno być moje drugie imię. Ile ja rzeczy muszę zrobić i to tu i teraz. Kiedy nauczyłam się robić listy zadań z rozbiciem ich na priorytety zauważyłam, że część z tych „muszę” to wcale nie były ważne zadania i mogła je odłożyć w czasie na „kiedyś tam”.

    Dopasowałam listę moich zadań do ćwiczenia i całkiem nieźle się pokryły. Chociaż pytanie dlaczego sprawiło mi sporo kłopotu, zwłaszcza kiedy odpowiedzią było „bo chcę”

    1. Dobrze, że o tym wspomniałaś – czasem sami potrzebujemy zobaczyć np. na papierze, co to „muszę” oznacza. Często okazuje się, że wcale to „muszę” nie jest takie istotne.

  5. Kolejny raz przyznaje Ci razję i cieszę się, że powstał ten tekst, licząc na to, że jakaś cześć spoleczeństwa podejmie pracę.
    Sama również pisałam o semantyce: http://psychetee.pl/post/135379646342/zdrowa-semantyka-czyli-o-tym-jakie-znaczenie-dla

    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe wklejenie linka, pomyślałam, że tekst może być pomocny:)
    A tak btw, Ellis jak widzę, jest naszym wspólnym ulubionym twórcą;)

  6. Dla mnie w przeszłości uciążliwe było: muszę bo tak wypada, muszę to zrobić, muszę być idealna, muszę udowodnić, że…
    Jeszcze kilkanaście lat temu, nie zdawałam sovie sprawy z tego, jak ważne są słowa z których konstruujemy myśli i przekazy werbalne. Po kilku latach oracy, udało mi się zmienić to nawykowe „muszę”, które tak wapaja w nas nasza kultura, otoczenie. Nie jest to łatwa zmiana, jednak naoarwdę warta zaangażowania:)

    W jednym z komenatrzy na fb u Ciebie użyłam tego słowa bardzo rozmyslnie, podkreślając problem „moralnego obowiązku”m ktorym jest stosowanie przemocy wobec dzieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *